Zmiany planów filmowych w „Po drugiej stronie bramy”
To miał być ostatni dzień na planie filmu „Po drugiej stronie bramy”. Miał być, bo rzeczywistość pokrzyżowały plany. Zaplanowani statyści nie pojawili się i trzeba było ratować sytuację. Na szczęście Wojtek Ostrowski w takich momentach nie traci głowy tylko realizuje plan B.
Oczekiwanie
Zaczęło się od problemu z wejściem do siedziby Stowarzyszenia WAGA, która na czas realizacji stała się główną bazą ekipy filmowej. Mały incydent okazał się jedynie początkiem kłopotów.
Scena rowerowa
Ta scena była zaplanowana. Na filmie taka scena wydaje się prosta i niewymagająca wysiłku – po prostu ktoś jedzie, ktoś biegnie, ktoś patrzy. Tymczasem sposób, w jaki była prowadzona kamera to kolejny patent Wojtka, którego nie mogę zdradzić. Na planie nie ma przypadkowych osób – ich działania trzeba zsynchronizować i kontrolować, zwłaszcza jeśli statystami są dzieci.
Detale
Te ujęcia można było zrealizować przy dużo mniejszej ekipie i dużo mniejszym wysiłku. Zwykle też nie biorą w nim udziału przedstawiciele mediów. Tym razem było inaczej – dwóch dziennikarzy patrzyło na tak proste zmagania jakim jest filmowanie detali. Odnoszę wrażenie, że już nigdy nie będę tak blisko filmowej kuchni jak w tych momentach realizacji.
Bówka i Bówka
Chyba nie zdradzę za dużo pisząc, że Bówka spotyka na Biskupiej Górce Bówkę. Być może będzie to najtrudniejszy do zrozumienia element filmu, ale wyjaśnianie jej tutaj odbierze widzowi przyjemność interpretacji, więc tylko zasygnalizujemy na co podczas projekcji warto zwrócić szczególną uwagę…
Pięć lat przygotowań
Pierwszy pomysł na zrealizowanie filmu o kimś, kto po latach budzi się w innej epoce i chodzi po współczesnej Biskupiej Górce powstał około 5 lat temu. Był to pierwotnie pomysł na teledysk. Od tego czasu zmieniła się koncepcja filmu i pomysł na scenariusz. Skurczyła się też ekipa realizacyjna, która miała pracować nad tym filmem.
Film został zrealizowany głownie metodą mastershortów ze względu na ograniczenia planu. Nie jest to film historyczny, współczesne elementy architektoniczne nie przeszkadzały w realizacji zdjęć, ale konieczne było unikanie zbyt dużej liczby współczesnych elementów na pierwszym planie, jak na przykład zaparkowane w weekendy prawie w każdej części Biskupiej Górki samochody.
„Łatwiej jest nam zaaranżować i zaangażować naszych aktorów w tym samym miejscy przez godzinę, kiedy nakręcimy sześć – dziesięć dubli. Wszyscy są zaangażowani – za każdym razem każdy dubel jest lepszy. Jakbyśmy robili kontrplany to ktoś czeka, ktoś zdejmie czapkę, staną w odwrotnej kolejności i trudniej jest nad tym zapanować. Kręcenie mastershotami daje lepsze efekty, nawet jak się statyści przestawią, nie ma znaczenia”.
Wojtek Ostrowski
Operator, reżyser, scenarzysta
Najważniejszy człowiek na planie
Wojtek Ostrowski to najlepiej znający się na sztuce filmowej człowiek na planie tego filmu. To on jest operatorem, scenarzystą i reżyserem on też dokona montażu.
Długo zabiegałem o spotkanie i możliwość rozmowy z Wojtkiem. Jest to człowiek, który nie lubi dużo mówić – chce, żeby dzieło przemawiało własnym językiem. Rozmowę z Wojtkiem Ostrowskim udało się w przeprowadzić w ostatnim zaplanowanym na realizację filmu dniu.
„Jak jest scena, która trwa półtorej minuty to musimy ją obejrzeć natychmiast. Te długie ujęcia przeglądamy z Krzysztofem (Balińskim). Ja patrzę bardziej na ruch – na to czy wszyscy zmieścili się w poszczególnych kadrach. Krzysztof patrzy bardziej na emocje. Wtedy decydujemy czy gramy jeszcze raz, czy nie. Wczoraj realizowana scena z piwnicą miała może sześć dubli. Jest to scena trwająca ponad minutę. Za szóstym razem wyszło idealnie. W ten sposób prościej ją było zrealizować i na montażu też będzie prościej – będziemy tylko wybierać”.
Wojtek Ostrowski
Operator, reżyser, scenarzysta
W swojej pracy nad filmem Wojtek dba o każdy element realizacji filmu. Zwraca szczególną uwagę na mieszkańców, którzy grają w roli statystów, a czasem nawet aktorów pierwszego i drugiego planu.
„Zobacz jak mieszkańcy świetnie reagują na nas. I to jest zachwycające. Czują się całkowicie swobodnie na planie. W ogóle nie wzbudzamy sensacji. Dzieci biegały między muzykami i Krzysztofem jak miedzy przechodniami Biskupiej Górki. Nikt ich nie reżyserował. To jest niesamowite”.
Wojtek Ostrowski
Operator, reżyser, scenarzysta
Film społeczny – film artystyczny
Spędziłem sześć dni na planie filmu „Po drugiej stronie bramy”. Rozmawiałem z wieloma ludźmi, którzy tworzyli go, występowali w nim i po prostu przyglądali mu się. Wszyscy mieliśmy przeświadczenie, że współuczestniczymy w wielkim przedsięwzięciu, że mamy okazję podejrzeć tworzenie czegoś wyjątkowego. Jaki będzie ten film – teraz jeszcze nie wiadomo. Przed nami montaż i komponowanie muzyki. Jeśli to przebiegnie sprawnie, czego należy oczekiwać – ma szanse powstać bardzo ważny film. W swoim przekazie jest wręcz uniwersalny. Wykorzystano w nim język i ekspresje filmową zrozumiałą na całym świecie. Ma szanse pokazać z bardzo bliskiej perspektywy bardzo złożone procesy historyczne.
„Moja koncepcja zakładała, żeby nie było napisów w ogóle. Jedynie dane personalne postaci. Pewne napisy jednak będą musiały być – jak w niemym kinie. Wczoraj pokazywałem scenę z sufrażystkami Josette z Izraela i ona odczytała ją bez żadnego komentarza. Pokazałem jej również scenę z żołnierzami rosyjskimi – była przerażona. Wydaje się to uniwersalne. Te plansze wydają mi się trochę dziwne, ale chyba tak trzeba będzie to jednak zrobić. Fajnie, gdyby film był odczytany uniwersalnie”.
Wojtek Ostrowski
Operator, reżyser, scenarzysta
Czy jest niebezpieczeństwo niepowodzenia? Jak zawsze w życiu trzeba je brać pod uwagę. Zwłaszcza niebezpieczne może okazać się dla tego filmu zamknięcie go w kategorii „projektu społecznego” – bo taki był jego pierwotny cel. Trzeba powiedzieć, że został on już spełniony i cykl planowanych pokazów to dopełni. Jednocześnie uważam, że szkoda byłoby nie wykorzystać uniwersalnego potencjału filmu. Zbytni dydaktyzm bywa zabójczy dla każdego dzieła sztuki. Nikt w Nigerii nie będzie chciał koncentrować się nad losem Nataniela Wolfa, bo ta postać, poza osobami znającymi historię Biskupiej Górki, niewiele ludziom mówi. Jednak historia człowieka, który dzięki filmowi „urzeczywistnił” swoje marzenie, żeby zobaczyć świat 200 lat po swojej śmierci jest pomysłem ciekawym i wyzwalającym pytania o naszą, ludzką, tożsamość.
Życzę filmowi „Po drugiej stronie bramy” by stał się najsłynniejszym filmem realizowanym na Biskupiej Górce. Dzięki temu mieszkańcy staną się jeszcze bardziej znani i dumni ze swojej lokalnej przestrzeni. Najbliższy rok po premierze powinien być rokiem szczególnej promocji tego filmu. Nie powinno się zaprzepaścić nawet jednej okazji, żeby go prezentować.
Mam nadzieję, że nie tylko ja mam poczucie, że przy okazji realizacji projektu społecznego powstaje świetny film. Wszyscy powinniśmy teraz zadbać o to, żeby nie zmarnować szansy pokazania go światu, co polecam pod rozwagę osobom odpowiedzialnym w mieście za kulturę.
Plan zdjęciowy na Biskupiej Górce obserwował
Marek Baran