Właśnie oddano po kompleksowym remoncie gminną kamienicę Biskupia 8A. Za każdym razem, gdy Gdańskie Nieruchomości przejmują budynek odnowiony w ramach programu Rewitalizacja Biskupiej Górki i Starego Chełmu, publikujemy artykuł mu poświęcony. Dotąd zawsze byliśmy zapraszani na takie otwarcie i mogliśmy pokazać mieszkańcom Biskupiej Górki jak wyglądają wnętrza. Tym razem takiego zaproszenia nie dostaliśmy, więc fotografii ze środka trzeba szukać na stronach Gdańskich Nieruchomości. Z projektu przebudowy wiemy, że tak jak poprzednio w budynku będą 4 mieszkania, każde po niespełna 20 metrów kwadratowych powierzchni użytkowej, będą też dodatkowe pomieszczenia gospodarcze.
Historia
O budynku Biskupia 8a, nie ma zapisów w przedwojennych księgach adresowych. Został wybudowany jako oficyna kamienicy Biskupia 8 i traktowany był jako jej integralna część, więc nie wiadomo, kto z lokatorów gdzie mieszkał.
Na planie Buhse`go z lat 60-tych XIX wieku chyba już tę oficynę widzimy. Pierwotnie był to adres Szwarzes Meer 88, a później Grosse Berggasse 8.
Najwcześniejszy zapis pochodzący z księgi adresowej z 1864 roku mówi, że właścicielem tej działki był Michael Rehberg, kramarz/kupiec, który prowadził „Schankwirth”, czyli wyszynk. Następnym właścicielem był Johann Josef Nachtigall, który też prowadził wyszynk i najprawdopodobniej rozbudował nieruchomość. W roku 1880 pan Nachtigall wpisany jest jako rentier, a działalność w lokalu usługowym prowadzi jego lokator pan Johann August (Gustaw) Schipanski – Colonial-und Materialwaaren-Handlungen und Schankgäscheft, czyli sklep kolonialny i szynk. Budynek za pewne jest już obecnego kształtu, bo zameldowanych jest w nim 16 osób. W roku 1884 pan Schipanski wpisany jest już jako właściciel budynku Schwarzes Meer 88 (Grosse Berggasse 8), jak i sąsiedniego, i prowadzi dalej działalność handlowo-gastronomiczną. Pod koniec XIX wieku wchodzi w spółkę z panem Aleksandrem Pawlikowskim, któremu później sprzedaje obie nieruchomości. Ciekawostką jest, że w sklepie znajdował się punkt odbioru prenumeraty dziennika Danziger Zeitung.
W 1916 roku ulica znów zmieniła nazwę na Bischofsberg, ale numeracja tej pierzei pozostała. W 1920 roku kamienice nr 8 z oficyną i nr 7 kupił kupiec Artur Karsten, który aż do końca wojny prowadził działalność handlowo-gastronomiczną, opisaną w księgach jako: Kolonialwaren, Delikatessen, Destilation, Feinkost und Gaststätte.
Lokal Karstena opisał w pierwszym tomie „Wspomnień gdańskiego bówki” Brunon Zwarra: „Przy nieco wyżej położonym narożniku ulicy Biskupiej był sklep kolonialny Arthura Karstena. Do niego przylegała należąca do tego samego właściciela mała restauracyjka, do której odnosiłem znalezione butelki po piwie, za które otrzymywałem po dwadzieścia fenigów.” Istnieje pocztówka przedstawiająca wnętrze tej restauracji. Gazeta Gdańska z 1919 roku informowała, że w lokalu Karstena odbywał się podział jedzenia dla posiadaczy gdańskiej karty żywnościowej.
Nie dysponujemy żadnymi zdjęciami przedwojennymi pokazującymi dokładnie kamienicę nr 8. Z fragmentów, jakie można dostrzec na niektórych fotografiach, widać, że ten dwupiętrowy budynek nie był zbyt ozdobny. Parter miał boniowanie, między nim a I piętrem oraz między II piętrem a dachem był gzyms, a nad oknami frontony. Żadna z tych ozdób się nie zachowała.
Interesującym elementem są umieszczone przed budynkiem dwa słupki przedprożowe, jeden z inicjałami B.S., drugi datowany na rok 1754. Prawdopodobnie zostały przeniesione na Biskupią Górę pod koniec XIX wieku, kiedy to usuwano przedproża kamienic z terenu Głównego Miasta.
Biskupia 8A w okresie powojennym
Oficyna, która powinna być naszym głównym tematem, była zawsze schowana z tyłu, dojście do niej z ulicy prowadziło przez wąskie przejście w budynku głównym, przy styku z nr 7. Wewnętrzne podwórko stało się miejscem spotkań i zabaw dzieci i młodzieży z okolicy. Jak wspominają, przeszkadzało to wszystkim mieszkańcom oficyny, oprócz Al Capone. Dopiero rozbiórka nr 7 około 1990 roku sprawiła, że ten skromny, piętrowy dom stał się widoczny z ulicy Biskupiej.
Al Capone
Al Capone znali wszyscy na Biskupiej Górce, i nie tylko na naszym osiedlu. Stał się nawet bohaterem artykułu w Dzienniku Bałtyckim (Tylko postój ku pamieci. Tropami zapomnianych prasowych bohaterow. 2014). Tak pisała o nim Irena Łaszyn w 2014 r.:
„Każdego dnia obchodził pół Gdańska, lustrował ulice, skwery, parki. Gdy znalazł miejsce, wygrzebywał ręką dołek, wkładał żołędzie, polewał wodą z butelki. A potem sprawdzał, czy roślinka kiełkuje i czy ktoś jej nie wyrwał.
Przez pół wieku pan Józio sprawdzał porządek w mieście. I meldował w urzędach, sklepach, redakcjach, co nie gra. Wytykał dziury w jezdniach, nierówne chodniki, niesprawne latarnie, przepełnione śmietniki, brak łaźni miejskich, w których człowiek bez łazienki i ciepłej wody mógłby się wykąpać. No i te nieszczęsne topole.
Nasz Al Capone – mówili o panu Józiu sąsiedzi z Biskupiej Górki. Bo trochę się tam szarogęsił i mimo osiemdziesiątki na karku, nieco dokazywał. Zrywał stare plakaty wyborcze.”
Józef Brzostowski zmarł w 2004 r.
“Był zagorzałym antykomunistą – wspominają go dzisiaj mieszkańcy. Za dzieciaka lubiliśmy chodzić do niego do domu. Ciekawie opowiadał, pokazywał nam zdjęcia – wyglądał na nich jak Al Capone. W szafie miał chyba ze 20 kapeluszy.
Dla obcych jego zachowanie mogło wydawać się dziwnie, ale dla nas, dzieciaków, był normalny – nieszkodliwy. Wiele wycierpiał za komuny. Był to człowiek bardzo prawilny i honorowy.
Pan Józef posadził około 200 lip wzdłuż torów tramwajowych na trasie od Biskupiej Górki do Urzędu Miasta. Podczas upałów chodził kilka razy dziennie z wiadrami pełnymi wody i podlewał. Wodę brał od siebie z domu.”
Na podwórku kamienicy, w której mieszkał posadził drzewa i krzewy, paprocie, urządził piaskownicę. „ – To mój prezent dla sąsiadów – mówił – Tyle po mnie zostanie. Może czasami ktoś zajrzy na mój grób, chwilę postoi ku pamięci? Kwiatów nie potrzebuję, wystarczy garść ziemi i garść żołędzi…”
Biskupia 8, zdjęcia sprzed remontu – fot. Wojciech Ostrowski i Krystyna Ejsmont
oprac. Danuta Kozioł i Krystyna Ejsmont