Wspomnienie wiosny 1945 r.

Urodziłam się we Lwowie 3 maja 1941 r., było to wówczas polskie miasto. Ojciec, Jan, miał wysokie i bardzo dobrze płatne stanowisko w gazowni, mama, Helena, nie pracowała. Bardzo dobrze nam się powodziło. Mieliśmy pięciopokojowe mieszkanie, gosposię i nianię, która opiekowała się mną i moim młodszym bratem.
Przyszedł czas, że trzeba było uciekać przed Rosjanami. Rodzice planowali wyjechać do Wrocławia, bo tam przeniosła się cała gazownia ze Lwowa, ale myśmy tym transportem z wszystkimi nie pojechali, bo mama mojej mamy nie chciała wyjeżdżać. Następny transport nie jechał do Wrocławia, ale przez Poznań. Jechaliśmy wagonami towarowymi prawie 3 miesiące. W Gdańsku mieliśmy mieć dłuższy postój. Gdy przyjechaliśmy na stację przy Biskupiej Górce, był już zmrok. Dostaliśmy przewodnika, który miał nas gdzieś zakwaterować na tą jedną noc. Zaprowadził nas na Biskupią 13. Budynek był opuszczony i zrujnowany, w ścianie była dziura i szczury po nas skakały. Rano mieliśmy jechać dalej, do Wrocławia, bo tam czekała praca i znajomi rodziców. Moja mama rano wstała, wyszła przed dom do ogrodu i zobaczyła przepięknie kwitnącą cebulicę syberyjską. I powiedziała: Januszku, ja się stad nie ruszam – tu, w tym pięknym ogrodzie nasze dzieci będą się wychowywały. Nie chcę do żadnego innego miasta, chcę żyć tutaj! I tak się stało.

Resztę opowieści pani Ewy Saj o mieszkaniu na Biskupiej Górce będzie można wysłuchać niedługo na YouTube Stowarzyszenia Biskupia Górka w cyklu „Opowieści z Biskupiej Górki”.

fot. cebulicy syberyjskiej – Wojtek Ostrowski

 

Ewa Saj z rodzicami i bratem we Lwowie. 1944 r.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Skip to content