Gerhard Jeske
Schronisko Młodzieżowe im. Paula Beneke
W lipcu 1938 roku położono kamień węgielny pod największe schronisko młodzieżowe w Niemczech. Nosiło nazwę „Paul Beneke”.
W szkole uczyli nas, że Paul Beneke był gdańskim bohaterem morskim. Bohaterska epopeja pochodzi z kroniki Reimara Kocka z Lubeki „O Pawle Beneke, bohaterze ludowym, 1473 r.” Jego relacja składa się nie tylko z prawdziwych informacji, ale także z błędów. Wielką karawelę [karakę – przyp. JS] „Peter von Danzig nazywa nieprawidłowo „wielkim Janem”. Inni kronikarze, tacy jak Weinreich czy słynny gdański sekretarz miasta Curike, uzupełniają te informacje. O najważniejszych osiągnięciach pirata Beneke będzie później – o zdobyciu w 1470 r. wielkiego angielskiego statku „John of New-Castle” lub o tym jak wziął do niewoli w marcu 1471 r. burmistrza Londynu czy jak w 1473 r. zdobył abordażem okręt „Św. Tomasz” i sprowadził do Gdańska jako łup obraz Hansa Memlinga „Sąd Ostateczny”, gdzie do dziś jest wystawiany. Wiadomo, że został obywatelem Gdańska i stał się właścicielem domu przy ul. Św. Ducha. Wspomina się, że w 1475 roku u zachodniego wybrzeża Francji rozbił karawelę [karakę – przyp. JS] „Peter von Danzig”. I wygląda na to, że jego kariera, jako kaperskiego kapitana wówczas się skończyła. Zmarł prawdopodobnie w 1480 r. Jego dokładna data śmierci nie jest znana. Dlaczego Paul Benecke został wtedy tak szybko zapomniany? Nie należy zapominać, że z biegiem czasu zmieniła się moralna ocena pewnych działań.
W latach 1469-1474 Gdańsk prowadził wojnę handlową z Anglią. Jej elementem było przechwytywanie statków, które łamały tę blokadę. Najpierw Senat Gdańska zawarł umowę z Paulem Beneke. W związku z nią P. Beneke otrzymywał szóstą część łupu. Ostatecznie kierowanie działaniami wojennymi przejęło trzech kupców. Zatrudnili P. Beneke jako kapra. W wynegocjowanym kontrakcie nie ma żadnych przesłanek co do wysokości udziału kapitana w podziale łupów, ale udział ten musiał być bardzo wysoki. Ci kupcy to Johann Sidinghaausen, Tidemann Valant i Henrick Niederhof. Zakupili karawelę (karakę) „Peter von Danzig” i kontynuowali wojnę kaperską jako prywatne przedsięwzięcie. Paul Beneke był wspólnikiem w tej wojnie od 1472 roku. To, że kapitanowie i ich załogi dosłownie brodzili we krwi, wynika z kaperskich relacji. W większości przypadków nie brano więźniów. Żeglarze byli zabijani i wyrzucani za burtę. Podobnie było ze złupieniem obrazu „Sąd Ostateczny”. Ciąży na nim ludzka krew.
Obraz został zakupiony przez przedstawiciela [banku Medyceuszy – przyp. JS] w Brugii, Angelo Taniego, dla jego żony. Miał być przekazany kościołowi we Florencji. Obraz znajdował się na galaidzie, która pływała pod banderą Burgundii [nie będącą stroną w tej wojnie – przyp. JS]. Poza tym, statek został zagarnięty poza angielskimi wodami terytorialnymi. W wyniku tego rozboju doszło do międzynarodowego skandalu i procesów. Nawet papież Sixtus osobiście zażądał zwrotu obrazu, ale gdańszczanie nie przejęli się tym. I tak zostało do dnia dzisiejszego. Właściwie Senat Gdańska i Paul Beneke ze swoją załogą oraz wszystkimi wielbicielami jego czynu powinni znaleźć się na Sądzie Ostatecznym, ponieważ to strącenie do piekła zostało namalowane również dla nich.
Epilog
Polityczna interpretacja została wykuta. Paul Benecke był właściwym wzorem dla ideologów narodowego socjalizmu. Wraz z inwazją na Polskę, która rozpoczęła się bez wypowiedzenia wojny, okupowane kraje zostały potraktowane jako łup. Ale były już oznaki, że nowo wybudowane schronisko młodzieżowe może nie być wykorzystane do jego rzeczywistego celu. Na początek przeniosła się tam część administracji finansowej Rzeszy. To nie była wędrówka, to był marsz. Hermann Göring sugerował włączenie młodzieży do służby wojskowej już w 1939 roku, cytuję: „Na dzień dzisiejszy dla każdego Niemca istnieje rozkaz mobilizacji, gdy tylko skończy 16 lat!”
Polecenie to było stosowane od 1.09.1939 r. w Gdańsku. Szesnastoletni Werner Gottschau musiał zgłosić się do biura HJ [Hitlerjugend – przyp. JS] w Neufahrwasser [Nowy Port – przyp. JS] 31.08.1939 r. o godzinie 23.00. Tam został zaprzysiężony przez oficera Wehrmachtu i dowódcę SS-Heimwehry i został mianowany łącznikiem. Ponieważ niemieckie stukasy przypadkowo zbombardowały domy mieszkalne, jego obraz świata się rozpadł. Napisał: „Tak bardzo płakałem, krzyczałem i drżałem, że spadłem z roweru”. Potem było jeszcze gorzej. 5 marca 1945 r. powołano rocznik 1929. W Gdańsku rozkaz ten rozplakatowano. Miejscem zbiórki była placówka HJ na Lastadiach. Ogłoszono, że rodzice są odpowiedzialni za swoich synów. Prawa rodzicielskie i przepisy dotyczące ochrony nieletnich zostały zatem automatycznie uchylone. Stawiłem się tam 6 marca i odziany w mundur zimowy i z bronią na ramieniu zostałem wysłany do Schroniska Młodzieżowego Paula Beneke. Tam zostałem zarejestrowany, następnego dnia przebadany przez lekarza wojskowego i stwierdzono, że jestem zdatny do służby wojskowej. Dolaczyłem do 1 kompanii trzeciego plutonu.
Tak więc każdy, kto wierzy, że byliśmy pod kierownictwem HJ, jest w błędzie. Oficer Wehrmachtu był dowódcą, a dwie kompanie z lat 1928-29 były prowadzone przez podoficerów. Nasz sierżant był jednoręczny. Od czasu do czasu przypinał sobie drewnianą rękę.
W Schronisku Młodzieżowym „Paul Beneke” został skoszarowany ostatni odwód Niemiec. Pod koniec wojny chłopcy ci również mieli być poświęceni. W ciągu dnia łaziliśmy po nasiąkniętej glinie rowów przeciwczołgowych, które wykopaliśmy jesienią 1944 roku. Z powodu wód roztopowych krawędzie ześlizgnęły się do środka i jako przeszkoda dla radzieckich czołgów były bezwartościowe. Nawet jako chłopcy widzieliśmy, że tutaj wszystko straciło sens. Tylko kapitulacja mogła uratować Gdańsk, ale ci dorośli oficerowie i politycy nie byli na to gotowi. Dlatego niektórzy chłopcy próbowali zwiać.
Około 10 marca, kiedy wróciliśmy z naszego obchodu w terenie, usłyszeliśmy od południowo-zachodniej strony kanonadę artyleryjską; niedługo potem pierwsze pociski ciężkiego kalibru zawyły nad nami i eksplodowały w mieście lub w porcie. Od tej pory „Iwan” zaczął strzelać ogniem zaporowym. Byliśmy na linii frontu. Rosyjskie bombowce „uparciuchy” warczały nad miastem i rozładowywały tam swój śmiertelny ładunek. Po capstrzyku wpełzliśmy pod nasze cienkie derki. Nasz pluton leżał w mansardzie pod dachem, z widokiem na miasto. Pomimo alarmu przeciwlotniczego nalotu i kanonady armat, nie wolno nam było zejść do piwnicy. Bezpośredni strzał w dach spowodowałby rozerwanie nas na strzępy. Na placu przed schroniskiem znajdowały się stosy panzerfaustów. Ich wybuch zmiótłby budynek. Jak głupi muszą być ci przywódcy i wojskowi, którzy do tego dopuścili? Leżałem na niskim murku od strony miasta i podniosłem drewnianą klapę małego okna. Spojrzałem przez Petershagen [Zaroślak – przyp. JS] na śródmieście. Kościół Mariacki stał w świetle ognia, jeszcze nie płonął, tak jak kilka domów w pobliżu. Zmasowany ogień Ari’ego wywoływał błyskawiczne eksplozje w różnych częściach miasta. „Teraz jest już za późno. Front otoczył Gdańsk. Miasto jest stracone” – pomyślałem. „Zamknij klapę, chcę spać” – mruczał mój sąsiad. Miał rację. Na strych wtargnął błysk ognia. Co jeszcze mam opisać? Stało się, co się miało stać. Podczas manipulowania przy karabinie padł strzał. Kula trafiła kolegę w brzuch. Ładunek miotający pancerfausta został przypadkowo zdetonowany, pożar spalił twarze i ręce kilku szczeniaków.
Nalegałem na zwolnienie. Moja mama była ustępliwa, zawsze mówiła: „Jeśli chłopak tego chce, ma rację. Nie ma jeszcze szesnastu lat”. Niechętnie wysłali mnie do wojskowego lekarza. Pomalował mnie czerwoną farbą jak świnię – pół roku odroczenia.
Pozwolono mi opuścić Schronisko Młodzieżowe Paul Beneke, ale bez dokumentów zwolnienia i od tej pory byłem zdany na łaskę żandarmów wojskowych i patroli SS, na łaskę upartych katów. Jak później usłyszałem, kolejne bezpośrednie trafienie zabiło pięciu lub ośmiu kolegów i raniło pozostałych.
A co dziś? Ilekroć patrzyłem na wieżę schroniska, stawała mi przed oczami przeklęta, spowodowana przez człowieka katastrofa, której byłem świadkiem. W 2000 roku próbowałem z kolegą dostać się do głównego wejścia z Biskupiej Górki. Przez ogródki działkowe doszliśmy drogą do około 50 metrów przed bramą. Zatrzymał nas strażnik, więc odwróciłem się i wróciłem do domu. Podobno stacjonowała tam specjalna jednostka policji, dlatego nie wolno było tam wchodzić. W międzyczasie wiele się zmieniło. Pomiędzy kazamatami, w koszarach powstało gimnazjum humanistyczne (szkoła wyższa – przyp. JS). Mogłem je sfotografować bez obaw. Gimnazjum powinno być odpowiedzią na metody Senatu i jego piratów oraz przeciwko niemieckim oficerom, którzy zapomnieli o swoim humanistycznym wykształceniu.
Tłumaczenie Janusz Szczypior
— ∗ —
Gerhard Jeske
Im Juli 1938 wurde der Grundstein gelegt für die größte Jugendherberge in Deutschland.
” Paul Beneke ” war ihr Name
In der Schule ]ernten wir, dass Paul Beneke ein Danziger Seeheld gewesen war.
Das Heldenepos geht auf eine Chronik des Lübecker Reimar Kock zurück ” Van Pawel Benekes, einem dudeschen -Helde, 1473.” Sein Bericht besteht nicht nur aus richtigen Informationen, sondern auch aus falschen. So nennt er das Große Krawel nicht Peter von Danzig, sondern ” den großen Johannis .” Andere Chronisten ergänzen diese Informationen, so bei Weinreich, oder dem berühmten Danziger Stadtschreiber Curike. Höhepunkte des Piraten Beneke sollen danach sein. -Die Eroberung 1470 des großen englischen Schiffes John von New-Castle, oder wie er im März 1471 den Lord- Mayor von England gefangennahm und wie er1473 den St. Thomas ” besiegte und enterte ur als Beute das Gemälde des Hans Memling, das Jüngste Gericht, nach Danzig bringen ließ, wo es bis heute ausgestellt wird. Das er ein Danziger Bürger wurde. ist bekannt, und ein Haus in der Heiligengeistgasse besaß. Erwähnt wird, dass er 1475 vor der Westküste Frankreichs mit dem Krawel Peter von Danzig ” Schiffbruch erlitt. Damit, so scheint es, endete seine Laufbahn als Kaperkapitän. Vermutlich starb er 1480. Sein genaues Todesdatum ist nicht bekannt.
Warum wurde damals Paul Benecke so schnell vergessen ? Wir sollten nicht vergessen, dass sich im Laufe der Zeit die moralischen Einstellungen zu bestimmten Taten verändert hatten.
Zwischen 1469- 1474 führte Danzig einen Handelskrieg gegen England. Dazu gehörte das Aufbringen von Schiffen, die diese Blockade unterliefen. Zuerst hatte der Danziger Senat mit Paul Benecke einen Vertrag geschlossen. Demnach erhielt P.Benecke den sechsten Teil der Beute . Schließlich übernahmen drei Kaufleute die Kriegführung. Sie stellten P.Benecke als Kaperkapitän ein. Über die Höhe der Beute für den Kapitän im ausgehandelten Vertrag gibt es keinen Hinweis, der Anteil muß aber sehr hoch gewesen sein. Es waren dies: die Kaufleute Johann Sidinghaausen, Tidemann Valant und Henrick Niederhof. Sie kauften das Krawel- Peter von Danzig- und führten als private Unternehmer den Kaperkrieg weiter. Paul Benecke war ab 1472 Teilhaber an diesem Krieg beteiligt. Dass, diese Kapitäne und ihre Mannschaften förmlich im Blut wateten geht aus den Kaperungen hervor. Meistens wurden keine Gefangene gemacht. Die fremden Seeleute wurden erschlagen und über Bord geschmissen, wen] sie noch lebten, so ertranken sie danach. So ist auch die Erbeutung des Gemäldes “Das Jüngste Gericht geschehen. Menschenblut klebt an seinem Besitz.
Das Gemälde hatte der Gesandte in Brügge Angelo Tani für seine Frau gekauft. Es sollte für eine Kirche in Florenz gestiftet werden. Das Gemälde befand sich auf der Galaide, die unter der Flagge Burgunds segelte. Außerdem wurde das Schiff außerhalb der englischen Hoheitsgewässer gekapert. Dieser Raub hatte internationale Kritik und Prozesse zur Folge. Auch Papst Sixtus verlangte persönlich die Herausgabe des Gemäldes. Die Danziger aber kümmerte das nicht. Und so ist es bis heute geblieben. Eigentlich müßte sich der Danziger Senat und Paul Beneke mit seinen Mannen und alle Bewunderer seiner Tat, im jüngsten Gericht wiederfinden, denn auch für sie ist der Höllensturz gemalt worden.
Epilog
Die politische Richtung war vorgegeben. Für die NS-Ideologen war Paul Benecke das richtige Vorbild. Mit dem Überfall auf Polen, der ohne Kriegserklärung begann, wurden die besetzten Länder als Beutegut eingeheimst. Aber es deutete sich schon an, dass die eben erbaute Jugendherberge nicht für ihr eigentliches Ziel, verwendet werden konnte. So zog dort eine Abteilung der Reichsfinanzverwaltung ein. Es wurde nicht gewandert, sondern marschiert. Die Einbeziehung der Jugend in den Kriegsdienst vormolierte Hermann Göring schon 1939 , Zitat ” Ab heute gibt es einen Mobilmachungsbefehl für jeden Deutschen, sobald er 16 Jahre alt geworden ist!’ Dieser Befehl wurde ab 1.9.1939 in Danzig angewandt. Der sechzehnjährige Werner Gottschau mußte sich am 31.8.1939 gegen 23 Uhr bei der Dienststelle der HJ in Neufahrwasser melden. Dort wurde er von einem Wehrmachtsoffizier und einem Führer der SS-Heimwehr vereidigt und als Meldegänger eingesetzt. Weil versehentlich deutsche Stukas Wohnhäuser bombardierten, brach sein Weltbild zusammen. Und er schreibt: Ich habe so geweint und geschrien und gezittert, dass ich das Rad geschoben habe.
Es wurde noch schlimmer. Am 5. März 1945 wurde der Jahrgang 1929 aufgerufen. In Danzig wurde der Befehl plakatiert. Sammelstelle war die HJ- Gebietsstelle auf der Lastadie. Es hieß, dass die Eltern für ihre Söhne haften. Das Elternrecht und die Jugendschutzgesetze waren dadurch automatisch aufgehoben. Ich fand mich dort am 6.4. ein in Winteruniform und mit dem Affen geschultert und wurde zur Jugendherberge Paul Benecke geschickt. Dort wurde ich registriert und am nächsten Tag vom Militärarzt untersucht und für ” Kriegsdienstfähig ” befunden. Ich kam zur 1.Kompanie, zum dritten Zug.
Wer also glaubt, dass wir der HJ-Führung unterstanden, der irrt sich. Ein Wehrmachtsoffizier war der Kommandant und die zwei Kompanien der Jahrgänge 1928 und 29 wurden von Unteroffizieren geführt. Unser Unteroffizier war einhändig. Ab und zu schnallte er sich eine Holzhand an.
In der Jugendherberge ” Paul Beneke” war Deutschlands letztes Aufgebot kaserniert worden. Am Ende des Krieges sollten auch diese Jungen geopfert werden. Tagsüber latschten wir durch den aufgeweichter Lehm der Panzergräben, die wir im Herbst 1944 ausgehoben hatten. Durch das Schmelzwasser waren die Kannten nach innen abgerutscht, Als Hindernis gegen sowj. Panzer waren sie wertlos. Schon als Jungens sahen wir, dass hier alles sinnlos geworden war. Nur eine Kapitulation konnte Danzig retten. aber dazu waren diese erwachsenen Offiziere und Politiker nicht bereit. Deshalb versuchten manche Jungen zu türmen.
Als wir, so um den 10.März, von unserem Geländedienst zurückkamen, hörten wir vom Südwesten das klopfen der Artillerie, es dauert nicht lange, da heulten die ersten schweren Kaliber über uns weg und explodierten in der Stadt oder am Hafen. Von nun an begann der Iwan Streufeuer zu schießen. Wir lagen im Frontgebiet. Russische Bomber. “Die Sturen ” brummten zur Stadt und entluden dort ihre tödliche Fracht. Nach dem Zapfenstreich krochen wir unter unsere dünne Pferdedecke. Unser Zug lag in den Mansarden unter dem Dach, mit Blick zu Stadt. Trotz des Fliegeralarmes und den Einschlägen der Kanonen, durften wir nicht in den Keller. Ein Volltreffer durch das Dach hätte uns hier oben total zerrissen. Auch auf dem Plateau vor der Herberge lagerten hohen Stapel mit Panzerfäusten. Ihre Explosion hätte die Jugendherberge hinweggefegt. Wie dämlich mußten diese Führer und Militärs gewesen sein, die so etwas zuließen? ich lag an der niedrigen Wand zur Stadtseite und hob die Holzklappe vom Fenster ab. Durch das kleine Fenster schaute ich über Petershagen rüber zur Innenstadt. Die Marienkirche stand im Feuerlicht, noch brannte sie nicht, aber einige Häuser in der Nähe. Das Streufeuer der Ari ließ an den verschiedenen Stellen der Stadt grelle Explosionen aufzucken. ” Jetzt ist es aus. Die Front hat Danzig eingekreist. Die Stadt ist verloren.” dachte ich. ” Mach die Klappe dicht, ich will pennen.” brummte mein Nachbar. Er hatte Recht. Der Feuerschein flackerte bis in die Mansarde hinein. Was soll ich noch beschreiben. Es kam, wie es kommen mußte. Beim Hantieren mit dem Gewehr löste sich ein Schuß. Einen Kameraden traf die Kugel in den Bauch. Die Treibladung einer Panzerfaust wurde versehentlich gezündet, der Feuerstoß verbrannte einigen Pimpfen Gesicht und Hände. Ich bestand darauf entlassen zu werden. Meine Mutter wurde weichgeklopft, sie sagte nur immer. ” Wenn der Junge das so will, ist es sein Recht, er ist noch keine Sechszehn.” Widerwillig schickten sie mich zu Militärarzt. Der zeichnete mir mit roter Farbe, wie bei einem Schwein auf . ” 1/2 J – zg. “(zurückgestellt.)
Ohne Entlassungspapiere durfte ich die Paul Benecke Jugendherberge verlassen, und ab sofort wurde ich Freiwild für die Feldjäger und SS-Streifen, ausgeliefert den uneinsichtigen Henkern. Wie ich später hörte, war doch noch ein Volltreffer eingeschlagen und hatte fünf oder acht Kameraden getötet und andere verwundet.
Und heute? Immer wenn ich hoch zum Turm der J.-Herberge blickte, offenbarte sich mir die verdammte, von Menschen gemachte Katastrophe, deren Zeuge ich geworden war. im Jahr 2000 versuchte ich über den Bischofsberg, mit einem Begleiter, zum Haupteingang zu gelangen. Durch eine Laubenkolonie ging ich den Weg bis ungefähr 50 Meter vor dem Tor. Ruhig kam uns ein Posten entgegen, ich drehte mich um und wanderte zurück. Eine Spezialeinheit der Polizei soll dort stationiert worden sein. Deshalb war der Zutritt verboten. Inzwischen hat sich vieles verändert. Zwischen der Kasematte und Kaserne ist ein Humanistisches Gymnasium gebaut worden. Ich konnte ohne Furcht fotografieren. Das Gymnasium soll wohl eine Antwort sein auf die Methoden des Senates und seines Piraten und gegen die deutschen Offiziere, die ihre humanistische Bildung vergessen hatten.
Redakcja dziękuje Gerhardowi Jeske za zgodę na publikację tekstu i Januszowi Szczypiorowi za jego przetlumaczenie.
fot. Wojciech Ostrowski, Krystyna Ejsmont i KWP.