Café Bischofshöhe – historia niedokończona
Udokumentowane początki lokalu gastronomicznego pod szczytem Biskupiej Górki w Gdańsku sięgają początków lat 60. XIX w., ale niektóre poszlaki sugerują, że obok wzniesionej sali teatralnej w tym samym miejscu (w 1851 r.) już działała niewielka restauracja.
Początki przedsięwzięcia wiążą się z postacią Alexandra Scheerera zamieszkałego pod adresem Bischofsberg 4 (ul. Biskupia). Zachował się projekt zaplanowanego (i najpewniej wzniesionego w tej właśnie formie) parterowego, drewnianego pawilonu teatralnego, przeznaczonego dla Teatru Tivoli z Gdańska¹. Scheerer w 1851 r. przejął rolę impresaria wspomnianego teatru, a według dr. Mirosława Glińskiego, był już wówczas restauratorem – niestety, nie udało się znaleźć potwierdzenia tego faktu. Tak czy owak, latem 1851 r. w nowej, letniej sali Teatru Tivoli na Biskupiej Górce odbyło się kilka spektakli. W kolejnym sezonie zawieszono działalność teatru na Biskupiej Górce, powracając do niej w 1853 r., choć wystawiono zaledwie jedno przedstawienie².
W 1858 r. działka Bischofsberg 4 (w późniejszych latach opisywany lokal miał już przypisany adres Bischofsberg 3/4) należała już do G. Hallmanna, ale nie ma jednoznacznych dowodów, że w tym okresie na interesującym nas miejscu działała już na stałe restauracja³.
W rękach jednej i tej samej rodziny parcela pozostała przynajmniej do połowy lat 60. XIX w., kiedy – to już jest pewne – pod szczytem Biskupiej Górki funkcjonował lokal gastronomiczny. Jego właścicielem był wówczas Rudolph Bernhard Hallmann4. Zachował się także projekt budowy przez niego nowego pawilonu restauracyjnego (z 1863 r.), wyposażonego nie tylko w salę restauracyjną, ale i taką z bilardem5.
Wkrótce po śmierci Hallmanna, najdalej w 1869 r., parcelę przejął Friedrich Wilhelm Müller6, a gdy i on zmarł (na początku lat 70. XIX w.), choć działka pozostawała jeszcze w rękach jego spadkobierców, samą restaurację dość krótko prowadził (w dzierżawie..?) niejaki Reissmann7.
Najpóźniej od 1878 r. lokal (i działka) należały już do Ludwiga Johanna Nötzela8, zaś kolejnymi właścicielami byli (nieznany z imienia) Gehrmann (na pewno w 1897 r.)9 oraz Richard Goldbach (od 1899 r.)10. To właśnie od tego ostatniego w 1910 r. lokal zakupił Polak, Franciszek Oliński11, który pozostał właścicielem opisywanej restauracji już do wybuchu II wojny światowej12.
Nazwa Café Bergschlößchen dla interesującego nas obiektu pojawiła się najpóźniej pod sam koniec XIX w., za czasów Goldbacha13. Wcześniej najczęściej restaurację określano po prostu od nazwiska właściciela. Ciekawy zapis zachował się jednak z 1872 r., kiedy wspomnianego już Reissmanna określono jako „restauratora na Bellevue” („Restaurateur auf Bellevue”)14, co był określeniem zaczerpniętym z jęz. francuskiego i używanym zwykle dla miejsc, skąd rozpościerała się piękna panorama na okolicę. Nazwę „Bergschlößchen” w wolnym tłumaczeniu można przetłumaczyć jako „zameczek (względnie: pałacyk) na górze”, też „górski zameczek”.
Do końca Wielkiej Wojny restauracja zlokalizowana była pod adresem Bischofsberg 3/4. W 1919 r. zmieniono numerację – odtąd działka i znajdujący się na niej obiekt przypisany był do adresu Bischofsberg 2315.
W okresie międzywojennym po raz pierwszy zmianie uległa także nazwa omawianej restauracji z Café Bergschlößchen na Café Bischofshöhe (dosł. biskupi szczyt). Zapis w księgach adresowych sugeruje, że nastąpiło to między 1926 r. a 1927 r. 16, ale znana jest reklama już z marca 1921 r., w której po raz pierwszy pojawia się nazwa Café Bischofshöhe. Co intrygujące, jako prowadzący restaurację wymieniony zostaje wówczas – w istocie po raz pierwszy i ostatni – Carl Extra.
Zważywszy, że reklama dotyczy „otwarcia kawiarni”17, należy sądzić, że była to reklama inauguracji kawiarni zarządzanej przez nowego restauratora, ale sama nieruchomość – wg zachowanych zapisów – nadal należała do Franciszka Olińskiego. Jeśli tak faktycznie było, to i tak wkrótce restauratorem ponownie został sam właściciel lokalu. Warto zresztą zwrócić uwagę, że miejsce, gdzie funkcjonowała restauracja – a więc końcowy fragment ulicy Bischofsberg, tuż przed terenami (po)wojskowymi, nomen-omen pod szczytem wzgórza właśnie, był określany jako Bischofshöhe przynajmniej już na początku XX w.18
Opisywana restauracja wyróżniała się wśród innych tego typu przybytków nie tylko lokalizacją (był to najwyżej położony lokal gastronomiczny tak w wilhelmińskim, jak i międzywojennym Gdańsku!), ale także faktem, że w okolicy na próżno było szukać większego. Według zachowanych źródeł, mógł on pomieścić aż do 600 osób. W restauracji był odpowiedni parkiet i scena, osobne, wydzielone pomieszczenie do bardziej kameralnych spotkań, a także pianino.
Reklama kawiarni w sprawozdaniu z działalności Związku Polakóww WMG, 1934 r.
Niewątpliwym atutem był też przylegający do lokalu duży ogród, gdzie w sezonie wiosenno-letnim wystawiano stoliki z krzesłami oraz skąd rozpościerał się piękny widok na miasto. Podkreślano położenie w tzw. Zielonym Pasie Gdańska (czyli terenów pofortecznych zamienionych na miejskie tereny rekreacyjne) i niewielką odległość od Bramy Wyżynnej, czyli jednego z najważniejszych punktów orientacyjnych dla turystów w historycznym Śródmieściu19.
Co zaskakujące (i rozczarowujące jednocześnie), praktycznie nie zachowały się reklamy opisywanego lokalu w przewodnikach czy informatorach, w szczególności sprzed okresu międzywojennego. Nawet w okresie, kiedy restauracja ta pełniła ważną funkcję dla życia społecznego i kulturalnego Polonii Gdańskiej (o czym dalej), w polskich przewodnikach można znaleźć co najwyżej lakoniczną wzmiankę o restauracji prowadzonej przez Franciszka Olińskiego20. Lokalu brakuje też w zachowanych spisach polskich restauracji czy kawiarni Wolnego Miasta Gdańska. W istocie znana jest do tej pory zaledwie jedna, kolorowa pocztówka przedstawiająca z oddali opisywany lokal (i to z okresu, kiedy nosił on nazwę Café Bergschlößchen), pochodząca zapewne z końca XIX w. lub z samego początku XX w., a także jedno, jedyne zdjęcie prezentujące wnętrza restauracji…
Tymczasem Café Bischofshöhe określano jako „kawiarnię, restaurację i lokal taneczny” zarazem („Café, Restaurant und Tanzlokal”)21. Popołudniami, w niedziele i wybrane święta, organizowano zabawy taneczne oraz bale, w tym i takie, podczas których zbierano środki na ważne cele społeczne (np. budowę kościoła Chrystusa Króla)22.
Obszerna sala była wykorzystywana niejednokrotnie także do organizacji polskich przedstawień teatralnych23, uroczystych obchodów polskich świąt państwowych i religijnych, imprez okolicznościowych, ale również spotkań wybranych organizacji społeczno-politycznych (walnych, comiesięcznych itd.), w tym i wieców politycznych. Uczciwie należy jednak zwrócić uwagę, że szerzej lokal zaistniał na mapie wydarzeń Polonii w istocie dopiero w latach trzydziestych, co być może należy wiązać z pracami remontowymi, które zrealizował Oliński.
Spośród polonijnych organizacji, które urządzały spotkania i obchody w Café Bischofshöhe można wymienić: Towarzystwo Ludowe „Jedność”24, Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół” w Gdańsku25, Towarzystwo Polek w Gdańsku26, Towarzystwo Wojaków z Dolnego Miasta27, filię Związku Polaków na Dolnym Mieście28 czy ze Starego Miasta29 (sam Oliński był zresztą aktywnym członkiem Związku Polaków), Zjednoczenie Zawodowe Polskie30, Towarzystwo Śpiewu „Lira” ze Starych Szkotów, Zjednoczenie Kolejowców Polskich31, Stowarzyszenie Katolickie Młodzieży Polskiej Męskiej (od 1937 r. Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Męskiej)32 i Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Żeńskiej33.
Co niezwykle istotne dla historii restauracji spod szczytu Biskupiej Górki, miejsce to wykorzystywali niejednokrotnie działacze organizacji robotniczych, w tym i gdańskiej partii socjaldemokratycznej (SPD), będącej od 1933 r. w opozycji do rządzących wówczas już w Wolnym Mieście Gdańsku narodowych socjalistów.
Z tego powodu lokal przynajmniej kilkukrotnie był celem ataków nazistowskich bojówkarzy czy akcji policji politycznej. Choć restauracja w robotniczej dzielnicy zapewne nie raz była świadkiem bijatyk34, to głośnym echem odbiła się przede wszystkim napaść na uczestników zebrania jednego z niemieckich, robotniczych klubów sportowych, które miało miejsce w restauracji Olińskiego 9 czerwca 1934 r. Grupa 30 bojówkarzy (najpewniej esamanów) wtargnęła do środka, pobiła właściciela i częściowo zdemolowała wyposażenie lokalu. Zawezwany oddział policji wdał się w walkę z napastnikami, kilku z nich aresztując35. Franciszek Oliński sądził się zresztą w sprawie o odszkodowanie za zniszczenie wnętrz lokalu i pobicie36.
W marcu 1935 r. nieznani sprawcy zdewastowali ścianę restauracji, malując czerwoną farbą napis „Schronisko dla zdrajców kraju”, a na szyldzie przed wejściem „Tu zdrajcy kraj.u”37. W listopadzie tego samego roku podczas zebrania polityków SPD w lokalu wybito szybę, po czym rozpylono w środku gaz łzawiący38.
Dużym echem odbiło się także aresztowanie 4 października 1936 r. przez gdańską policję polityczną aż 74 działaczy gdańskiej partii socjaldemokratycznej, którzy w Café Bischofshöhe urządzili zjazd partyjny. Było to wydarzenie wpisujące się w nasilający się od połowy roku hitlerowski terror wymierzony w największą, opozycyjną partię. Wkrótce SPD została zresztą – w połowie października 1936 r. – zdelegalizowana39.
Najwięcej jednak tak o znaczeniu restauracji, jak i informacji o właścicielach, rzucają zachowane wspomnienia Urszuli Kiedrowskiej, która dzieciństwo przeżyła na Biskupiej Górce:
„(…) najczęściej więc chodziłyśmy do mieszkającej w pobliżu szkolnej koleżanki mojej siostry, do Giseli. Miałyśmy tam wspaniałe warunki do zabawy, bo jej rodzice, Państwo Olińscy, prowadzili przy naszej ulicy (Bischofsberg 23) kawiarnię z ogrodem «Cafe Bischofshöhe». Byli zamożni, jedyni na ulicy Biskupiej mieli samochód, bo biedni ludzie tu raczej mieszkali. Mieli też służącą, Polkę, która po wojnie wróciła w swoje strony. Gisela była bardzo kochanym dzieckiem, między nią a jej bratem była duża różnica wieku. Gdy miała urodziny, to wszystkie dzieciaki z Biskupiej zapraszała, na co dzień też dużo dzieci przychodziło do Giseli. Bawiliśmy się w chowanego, w klasy.
«Cafe Bischofshöhe». mieściła się w bardzo dużym, pięknym, drewnianym domu, wewnątrz znajdowała się wielka sala ze stolikami, parkietem do tańca i ze sceną, a na dworze, we wspaniałym ogrodzie, można było posiedzieć przy kawie czy herbacie. Do kawiarni dochodziło się pieszo schodkami od ulicy Biskupiej lub można było dojechać samochodem pod sam dom. W czasie wojny kawiarnia była zamknięta, był w niej skład jakichś papierów. My, dzieci, bawiliśmy się wtedy tam często, na przykład w chowanego. W czasie walk o Gdańsk w 1945 roku odłamek pocisku spowodował pożar tego budynku, a ponieważ był drewniany, to spłonął całkowicie. Rodzina Olińskich najpierw zamieszkała w opuszczonych pobliskich koszarach, ale wkrótce zdecydowali, że wyjadą do Niemiec. Ich córka Gisela przyjeżdżała do Polski po wojnie kilkakrotnie, zawsze się wtedy spotykałyśmy. Bardzo ją lubiłam. Gisela po wojnie starała się odzyskać działkę, na której stała «Cafe Bischofshöhe», bez powodzenia.”40
Mimo podjętych prób kontaktu z córką Franciszka Olińskiego, Giselą Becker, nie udało się do niej dotrzeć.
W I tomie „Wspomnień gdańskiego Bówki” Brunon Zwarra wspomina z kolei kawiarnię tak:
„Bardzo mile i niemal rodzinnie obchodziliśmy wraz z naszymi druhnami z katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży Żeńskiej coroczne wspólne „opłatki”. Odbywały się we wspomnianym już lokalu „Bischofshohe” na Biskupiej Górce i rozpoczynały się w niedzielę lub w soboty późnym popołudniem. Na scenie stały dwie duże choinki z palącymi się świeczkami, a poniżej siedzieli za długim stołem goście z księdzem proboszczem Franciszkiem Rogaczewskim na czele. Młodzież zasiadała przy stołach ustawionych wzdłuż ścian, przystrojonych jedliną. Na talerzykach leżały przygotowane przez druhny ciastka. Piliśmy herbatę, a uroczysty nastrój gwiazdkowy tworzyły choinki i palące się na stołach świece.
Naszą imprezę zagajał zgodnie z tradycją ksiądz F. Rogaczewski. Nie rozwodził się długo. Po wspólnym łamaniu się opłatkiem pozwalał naszemu skarbnikowi Alojzemu Tysarczykowi zabrać się do wyznaczonej mu roli. Przebrany za Świętego Mikołaja zajmował się potem rozdziałem znoszonych do dużych koszy podarków. Tych prezentów było zawsze bardzo dużo, gdyż wielu z naszych starszych druhów wiązały z niektórymi druhnami bliższe więzy. Trwało więc długo, zanim te prezenty dotarły do odbiorców. Darowywano sobie nie tylko tabliczki czekolady czy paczki z papierosami, lecz również droższe rzeczy, jak na przykład pięknie haftowane obrusy czy nawet serwisy kawowe.”
(…) Chociaż tańce trwały zawsze tylko do północy, bawiliśmy się doskonale. Bawił się również nasz generalny sekretarz KSM ksiądz Wojciech Gajdus, który mając na sobie cywilne ubranie, nie żałował przy tańcu nóg i śpiewał jak my słowa piosenki popularnego wówczas szlagieru pt. „Pamiętasz Capri”. Zabawy te kończyły się wspólnym odśpiewaniem pieśni „Wszystkie nasze dzienne sprawy”, po czym udawaliśmy się w pogodnym nastoju do domów.
(…) Przygotowywaliśmy się od jesieni 1936 r. do wystawienia jednoaktowej krotochwili G. Belly’ego pt. „Żywy nieboszczyk”. Grałem w nim rolę głównego bohatera Fica, a moją partnerką była koleżanka Łucja Kościelska. Z pozostałych aktorów pamiętam jeszcze Mariana Potrykusa i Pawła Siatkowskiego. Ponieważ próby odbywały się najczęściej na scenie nie opalanej sali lokalu „Bischofshohe” więc chwytaliśmy wpierw nasze partnerki i zaczynaliśmy przy własnym śpiewie tańczyć dla rozgrzewki po sali. Najczęściej nuciliśmy i śpiewaliśmy w takt walca z operetki” Księżniczka Czardasza”, a gdy zmachani, lecz już należycie rozgrzani stawaliśmy na scenie, rozpoczynaliśmy próbę”.
Jak wspomniała Urszula Kiedrowska, w latach II wojny światowej kawiarnia była nieczynna – zapis w ostatniej z zachowanych dla niemieckiego Gdańska ksiąg adresowych wprawdzie sugeruje, że nadal była tam restauracja prowadzona przez Franciszka Olińskiego, ale w kontekście losów Polaków i ich przedsiębiorstw już w pierwszych tygodniach wojny, jest jasne, że to błąd w zapisie (w tym samym źródle, na innej stronie, podano wprost, że działka była już własnością władz – przejętą w ramach likwidacji majątku polskiego)41.
Lokal pod adresem Bischofsberg 23, istniejący w tym miejscu przynajmniej od 1863 r., spłonął w 1945 r. Znów warto odwołać się do wspomnień jednego z mieszkańców Biskupiej Górki, tym razem Dariusza Salamona:
„(…) Pani Olińska [mowa o Giseli, córce Franciszka Olińskiego – przyp. J.D.] mogła spróbować odkupić teren na którym stała ich kawiarnia, my go kupiliśmy tzn. moi rodzice od państwa Bychowskich, a było to ok. 1971 roku. Państwo Bychowscy wyjeżdżali całą rodziną na stałe do RFN i odsprzedali nam tą działkę/ogródek. Zajmowali oni mieszkanie na II piętrze w kamienicy, która stoi vis a vis sklepu spożywczego dawniej zwanego Spółdzielnią. Pani Bychowska pomagała moim rodzicom w sklepie, który prowadziliśmy na Biskupiej 29 od 1970 r.. Przed nami prowadził go pan Etmański. Wychowałem się w nim, można by rzec.
Wróćmy do ogrodu, na którym stała kawiarnia państwa Olińskich. Ogród ten jawił mi się, wówczas małemu chłopcu, niczym kraina z bajki. Ogród był bardzo zadbany, mimo, że było na nim 200 kur trzymanych za siatką – ich terenem był ogrodzony plac w rogu ogrodu, plus mieszkanko, czyli kurnik, które znajdowały się w części ogrodu najbliższej wieży milicyjnej. Były też świnki, trzymane w małym bunkierku. Z czasem postawiliśmy w ogrodzie altanę, którą strawił pożar ok. 1977 roku.
W całym ogrodzie widać było fragmenty, pozostałości po dawnej kawiarni, różnorodne barierki, nieczynne lampy, donice i inne elementy wykonane z betonu oraz ścieżki/chodniki, a jeden z nich biegł ku płotowi, który oddzielał nasz ogród od terenu milicji i tam kończył bieg wraz z kilkoma schodkami prowadzącymi nie wiadomo po co w kierunku skarpy, jakby chciały kawiarnianych gości wyprowadzić w pole.
Z samego budynku pozostał tylko fundament z betonową podłogą. Stojąc twarzą do niego po prawej stronie miałem grządki z różnymi warzywami aż pod płot, w tych właśnie grządkach znajdowaliśmy bardzo dużo przeróżnych przedmiotów kuchennych, zwłaszcza łyżek, widelców i noży, ale nie tylko, były i np. naręczne zegarki, niestety wszystkie w fatalnym stanie.
W odwrotnym kierunku znajdowały się krzewy z agrestem, porzeczkami, a i w samym kącie, przy płocie od strony ulicy, którą jakiś czas temu rozebrano – stała grusza.”42
Nowy rozdział w historii dawnej Cafe Bischofshöhe zapisano w 2019 r., kiedy pasjonaci dzielnicy zrzeszeni w Stowarzyszeniu Biskupia Górka wraz z archeologiem i poszukiwaczami z Fundacji „Latebra” przebadali teren po dawnej restauracji, wydobywając na światło dzienne szereg artefaktów – m. in. fragmentów dawnej zastawy, wyposażenia lokalu, przedmiotów codziennego użytku (obok restauracji było mieszkanie Państwa Olińskich).
Jan Daniluk
Artykuł powstał w ramach projektu Stowarzyszenia Biskupia Górka “Kawiarnia Olińskich – odkrywanie historii” dofinansowanego ze środków Miasta Gdańska.
Przypisy
1. Zob. Archiwum Państwowe w Gdańsku, 15/196. Zob. też: R. Kopittke, Biskupia Góra – architektura i urbanistyka, Gdańsk 2016 (praca magisterska wykonana w Instytucie Historii Sztuki pod kierunkiem prof. dr. hab. M. Omilanowskiej), s. 80.
2. M. Gliński, Teatr Tivoli, [w:] Gedanopedia.pl (https://gdansk.gedanopedia.pl/gdansk/?title=TEATR_TIVOLI), data dostępu 22 IX 2022.
3. Statistisch-topographisches Adreß-Handbuch von Reg.-Bez. Danzig 1858, Danzig-Elbing 1858, Alphabetisches Straßenverzeichnis, s. 19.
4. Warto zwrócić uwagę, że w rodzinie Hallmanów było wówczas aż trzech restauratorów: poza R.B. Hallmannem z Biskupiej Górki, także Julius Friedrich Hallmann prowadzący(-a) restaurację na nieodległej Sandgrube 29 (ul. ks. F. Rogaczewskiego) oraz Friedrich Johann Jakob Hallmann, który był właścicielem lokalu na Breitgasse 39 (ul. Szerokiej) – por. Allgemeiner Wohnungs-Anzeiger von Danzig und dessen Vorstädten pro 1864/65, Danzig 1864, Abteilung I, s. 27; Neuer Wohnungs-Anzeiger von Danzig und den Vorstädten für 1869, Danzig 1869, Teil I, s. 48 oraz …Teil II, s.8.
5. Archiwum Państwowe w Gdańsku, 15/196; R. Kopittke, op. cit., s. 80.
6. Ibidem, Teil II, s. 101.
7. Neuer Wohnungs-Anzeiger nebst Allgem. Geschäftsanzeiger von Danzig und dessen Vorstädten für 1872, Danzig 1872, Alpabethisches Verzeichnis…, s. 10.
8. Por. Neuer Wohnungs-Anzeiger nebst Allgemeinem Geschäftsanzeiger von Danzig und dessen Vorstädten für 1878, Danzig 1878, Teil IV, s. 16;
9. Neues Adreßbuch für Danzig und seine Vororte 1897, Danzig [1897], Teil II, s. 18.
10 Neues Adreßbuch für Danzig und seine Vororte 1899, Danzig [1899], Teil III, s. 18.
11. Por. Neues Adreßbuch für Danzig und die städtischen Vororte Langfuhr, Neufahrwasser, Schidlitz, Zigankenberg, Stadtgebiet, St. Albrecht und Troyl 1909, Teil III, s. 26; Neues Adreßbuch für Danzig und die städtischen Vororte Langfuhr, Neufahrwasser, Schidlitz, Zigankenberg, Stadtgebiet, St. Albrecht und Troyl 1910, Teil V, s. 11.
12. Danziger Einwohnerbuch 1939 mit allen Vororten und Zoppot, Danzig [1939], Teil II, s. 60.
13. Neues Adreßbuch für Danzig und seine Vororte 1899, Danzig [1899], Teil III, s. 18.
14. Neuer Wohnungs-Anzeiger nebst Allgem. Geschäftsanzeiger von Danzig und dessen Vorstädten für 1872, Danzig 1872, Alpabethisches Verzeichnis…, s. 227.
15. Por. Neues Adreßbuch für Danzig und sämtliche Vororte 1918, Teil V, s. 14; Neues Adreßbuch für Danzig und sämtliche Vororte 1919, Teil IV, s. 14.
16. Por. Adressbuch Danzig und Vororte 1926, Teil IV, s. 24; Adressbuch Danzig 1927 mit Zoppot und Ohra, Teil IV, s. 23; „Gazeta Gdańska-Echo Gdańskie“, 24 czerwca 1927 r., nr 141, s. 5.
17. „Danziger Neueste Nachrichten“, 11 marca 1921 r., nr 59, s. 4.
18. Np. Danzig. Kleiner Führer durch Westpreußens Hauptstadt, Danzig 1908, [Plan von Danzig].
19. Zob. np. „Danziger Neueste Nachrichten“, 11 marca 1921 r., nr 59, s. 4; Danziger Einwohnerbuch 1939 mit allen Vororten und Zoppot, Danzig [1939], Teil II, s. 60.
20. M. Orłowicz, Ilustrowany przewodnik po Gdańsku wraz z terytorium Wolnego Miasta z planem miasta i ilustracjami, Warszawa 1928, s. 138.
21. Np. Neues Adreßbuch für Danzig und die städtischen Vororte Langfuhr, Neufahrwasser, Schidlitz, Zigankenberg, Stadtgebiet und St. Albrecht 1905, Teil I, s. 118.
22. Np. „Gazeta Gdańska”, 5 września 1920 r., nr 205, s. 3; „Gazeta Gdańska-Echo Gdańskie”, 10 listopada 1928 r., nr 259, s. 18; „Gazeta Gdańska”, 13 listopada 1931 r., nr 227, s. 6; „Gazeta Gdańska”, 5 stycznia 1935 r., nr 5, s. 11.
23. Z. Ciesielski, Teatr polski w Wolnym Mieście Gdańsku 1920-1939, Gdańsk 1969, s. 35.
24. Np. „Gazeta Gdańska”, 2 marca 1934 r., nr 49, s. 7.
25. Np. „Gazeta Gdańska”, 30 sierpnia 1932, nr 198, s. 5; „Gazeta Gdańska”, 11 marca 1933 r., nr 58, s. 5.
26. Np. „Gazeta Gdańska”, 4 września 1930 r., nr 202, s. 5.
27. Np. „Gazeta Gdańska”, 4 grudnia 1934 r., nr 274, s. 5.
28. Np. „Gazeta Gdańska”, 1 września 1934 r., nr 196, s. 7.
29. Np. „Gazeta Gdańska”, 14-15 listopada 1936 r., nr 263, s. 13.
30. Np. „Gazeta Gdańska”, 11 lutego 1938 r., nr 34, s. 10.
31. Np. „Gazeta Gdańska”, 13 listopada.1931, s. 6.
32. Np. Gazeta Gdańska, 2 maja1933; B. Zwarra Wspomnienia gdańskiego bówki t.1, Gdańsk 1984, s. 200, 216.
33. B. Zwarra Wspomnienia gdańskiego bówki t.1, Gdańsk 1984, s. 200.
34. Np. „Gazeta Gdańska”, 16 stycznia 1919 r., nr 12, s. 2.
35. „Gazeta Gdańska”, 12 czerwca 1934 r., nr 128, s. 5.
36. Drugi Rok Pracy Związku Polaków w W.M. Gdańsku. Sprawozdanie z działalności za czas od 1 maja 1934 r. do 30 kwietnia 1935 r., pod red. J. Wayznera, Gdańsk 1935, s. 57.
37.„Gazeta Gdańska”, 15 marca 1935 r., nr 63, s. 7.
38. „Gazeta Gdańska”, 29 listopada 1935 r., nr 271, s. 8.
39. „Gazeta Gdańska”, 6 października 1936 r., nr 229, s. 10; M. Andrzejewski, Socjaldemokratyczna Partia Wolnego Miasta Gdańska 1920-1939, Gdańsk 1980, s. 203-204.
40. Biskupia 19 – wspomnienia Urszuli Kiedrowskiej z lat 1937-1944, [w:] Biskupiagorka.pl (https://biskupiagorka.pl/archiwum/?p=14122), data dostępu 22 IX 2022.
41. Danziger Einwohnerbuch 1942 mit allen eingemeindeten Vororten und Zoppot, [Danzig 1942], Teil II, s. 58-59.
42. Dariusz Salamon, [w:] Biskupiagorka.pl (https://biskupiagorka.pl/archiwum/?p=14329), data dostępu 22 IX 2022.