Krystyna Ejsmont, Danuta Kozioł
BISKUPIA 6
Budynek o adresie Biskupia 6 przyciąga obecnie wzrok pięknie odnowioną w 2024 r. fasadą, a zwłaszcza umieszczonym na fryzie, nad lokalem usługowym na parterze, napisem: WĘDLINIARSTWO I WYRĄB MIĘSA S5780. Napis został ładnie odtworzony i przywołał wspomnienia mieszkańców, dla których, pomimo że kilka ostatnich lat była to siedziba Fundacji Życie i Pasja, od zawsze był tu sklep mięsny, tzw. rzeźnik.
Dla czytelników „Wspomnień gdańskiego bówki” Brunona Zwarry nie jest tajemnicą, że i przed wojną był tu sklep mięsny, sprawdźmy więc, czego można dowiedzieć się o tym miejscu.
Okazuje się, że tradycja prowadzenia w kamienicy pod adresem Biskupia 6 działalności branży mięsnej trwała około 120 lat.
HISTORIA
Prześledźmy, jak na przestrzeni lat zmieniali się właściciele tego domu, przy czym wielu z nich tytułowało się Fleischermaister – czyli mistrz rzeźniczy.
Trzeba też wziąć pod uwagę, że do ok. 1884 r. parcela ta miała adres Schwarzes Meer 87, potem do ok. 1915 r. Grosse Berggasse 6 i od 1916 do 1945 r. Bischofsberg 6.
1864 r. – właścicielem działki jest pan O. W. Gehrke, szynkarz, a ponieważ wpisany jest jeszcze tylko jeden lokator, można sądzić, że dom był niewielki – jak większość ówczesnej zabudowy Biskupiej Górki, mającej charakter podmiejski. Ostatni raz pan Gehrke występuje w księdze z 1874 r. i ma trzech lokatorów.

1876 r. – właścicielem domu jest Ferdinand Ludwig Grossmann, ogrodnik, do 1881 r. – następnych ksiąg brak.

1884 r. – właścicielką jest wdowa Minna Clara Poppi z domu Hinsse, która mieszkała przy ul. Świętego Ducha.

1886 r. – parcela jest opisana jako niezamieszkana.

1888 r. – właścicielem jest Hugo Bielau, mieszkający na Kleine Berggasse 7 (późniejsza Am Berge, a po wojnie Górna), a dom ma już adres Grosse Berggasse 6.

Pan Bielau już w 1885 r. zamówił projekt kamienicy, który zakładał dużo zdobień, lecz nie wiemy czy został zrealizowany dokładnie. Wiemy tylko, że budynek miał bramę wjazdową na podwórko, pomieszczenie sklepowe na parterze, dwa piętra, a trzecie w mansardzie i dwuczęściową oficynę (i mniej więcej w takiej formie się zachował). Dwa projekty fasady znajdują się w Archiwum Państwowym w Gdańsku, w teczce Państwowego Urzędu Policji Budowlanej w Gdańsku (Staatliches Baupolizeiamt Danzig) z tego okresu. Ostatnią dostępną księgą adresową, w której figuruje pan Bielau jest ta z 1890 r. i mamy w niej po raz pierwszy rzeźnika – Reinholda Bock`a.

1896 r. – nowym właścicielem jest Julius Hermann Loormann, kupiec mieszkający na Kleine Berggasse 7 do 1898 r., a rzeźnika Bock`a zastępuje Johannes Kranich.

1899 r. – właścicielem jest pan Ortmann, mistrz stolarski mieszkający w Pruszczu, a od 1900 do 1905 r. wdowa po nim, zamieszkała na Kleine Berggasse 9. Rzeźnik Kranich działa do 1902 r., a po nim, w latach 1903-1904 Max Helling, w 1905 r. Otto Taddra.

1907 – do ok. 1918 r. właścicielem jest Friedrich Habermann, rentier mieszkający we Wrzeszczu, a od 1908 r. na Kleine Berggasse 8. W tych latach jest kilku rzeźników: 1909-1910 Robert Neumann, 1911 Oskar Orzikowski, 1912 Robert Link i 1913 – 1919 Kurt Knotowski. Od 1916 r. kamienica ma adres Bischofsberg 6, a Kleine Berggasse otrzymuje nazwę Am Berge.

1920 r. – nowym właścicielem zostaje Friedrich Kühnapfel, rzeźnik – do 1921 r.

1922 r. – następuje Karl Wagner, rzeźnik.


1924 r. – ostatnim przedwojennym właścicielem zostaje Emil Sommer, rzeźnik – do 1945 r.

W 1928 r. pan Sommer uzyskał zgodę na przebudowę kamienicy, w wyniku czego mansardę zastąpiono pełnowymiarowym piętrem, usunięto z fasady dekorację kamieniarską, powiększono witrynę sklepową i poszerzono fryz nad parterem, tworząc miejsce na szyld zakładu mięsnego.

Brunon Zwarra, we „Wspomnieniach Gdańskiego Bówki” (tom I, Wyd. Morskie Gdańsk, 1984, s. 18) tak pisał o panu Sommerze: „… a naprzeciwko sklep rzeźniczy Emila Sommera, u którego kupowaliśmy przez pewien czas za kilkanaście fenigów we czwartki pozostałą po gotowaniu kiełbas zupę „Wurstsuppe”(…) „Rzeźnik Sommer stał się potem wielkim hitlerowcem; tuż przed zajęciem Gdańska w 1945 r. przez wojska radzieckie i polskie popełnił samobójstwo.”
Nie wiemy, czy wszyscy z powyższych mistrzów rzeźniczych prowadzili na zapleczu kamienicy ubój zwierząt, jak również, który z nich zainstalował tam separator tłuszczu. W takim separatorze ścieki były schładzane, tłuszcz osadzał się na górze, a potem był odsysany i usuwany. Do dziś zachowała się studzienka tego urządzenia na podwórku kamienicy.
Przedwojenne księgi Państwowego Urzędu Policji Budowlanej w Gdańsku (Staatliches Baupolizeiamt Danzig) tego budynku znajdujące się w zbiorach Państwowego Archiwum w Gdańsku są obecnie w konserwacji, więc uzupełnienie informacji w tym opracowaniu będzie możliwe dopiero pod koniec 2025 r.
RODZINA WILGORSKICH
Bardzo interesującym i istotnym aspektem historii kamienicy Biskupia 6 jest fakt, że od 1928 r. mieszkała tu rodzina Wilgorskich. Do Gdańska przybyli najprawdopodobniej w 1919 r. i zamieszkali na pobliskiej Grenadiergasse 31 (ul. Na Stoku, dom nie istnieje). W 1928 r. przeprowadzili się na Bischofsberg 6. Wszyscy działali w polskich organizacjach w Wolnym Mieście Gdańsku.
Ojciec – Franciszek, pracował na Poczcie Gdańskiej w Gdańsku, należał do Zjednoczenia Zawodowego Polskiego, Towarzystwa Ludowego i Gminy Polskiej.
Najstarszy syn Bernard był członkiem Gminy Polskiej i Związku Polaków. Piłkarz w KS Gedania. Gdy dostał powołanie do niemieckiego wojska strzelił sobie w stopę, za co wysłano go do obozu Stutthof, był jednym z jego pierwszych więźniów.
Syn Franciszek należał do Gminy Polskiej i Związku Polaków. Był pracownikiem Polskich Kolei Państwowych. Jeden z najlepszych piłkarzy KS Gedania. Aresztowany przez gestapo 2 września 1939 r., trafił do obozu w Stutthofie. Po zwolnieniu 23 stycznia 1940 r. pracował w Niemczech jako robotnik przymusowy.
Córka Gertruda należała do KS Gedania.
Najmłodszy syn, Gerard Albert był jedynym z rodzeństwa mówiącym przed wojną po polsku. Należał do Gminy Polskiej i Związku Polaków, grał w piłkę nożną w KS Gedania. Pracował na kolei i należał do kolejowego Przysposobienia Obronnego. Był adiunktem, dyżurnym ruchu na stacji w Szymankowie. Został zamordowany wraz z innymi polskimi kolejarzami i inspektorami celnymi 1 września 1939 r. około 4:30 rano. Miał 20 lat.
O najmłodszej córce, Małgorzacie niewiele wiadomo.
W księdze adresowej z 1939 r. nie ma już Wilgorskich na ulicy Biskupiej. Możemy się domyślać, że Emil Sommer wyrzucił ich ze swojej kamienicy. Nie wrócili do Gdańska, nie ma nikogo z nich w trzech następnych księgach adresowych, poza być może Bernardem. W księdze adresowej z 1942 (ostatniej dostępnej) jest Bernhard (pisany przez h) Wilgorski na Hakelwrk 10, obecnie ulica Osiek.
Z artykułu Doroty Abramowicz opublikowanego 4 września 2011 r. w Dzienniku Bałtyckim Sekrety rodziny pana Franciszka, można dowiedzieć się więcej o losach tej rodziny, m.in. to, że po wojnie mieszkali w Sopocie.
PO WOJNIE
Po 1945 r. w tym miejscu też działała przez jakiś czas ubojnia i sklep mięsny, a później już tylko sklep, do którego dostarczano gotowe wyroby i sztuki mięsa.
Z informatora załączonego do przewodnika „Poznaj Gdańsk” Jana Kilarskiego dowiadujemy się, że w 1949 r. działał tu rzeźnik, Marian Chołkowski.

Natomiast w Informatorze gospodarczym województwa gdańskiego z 1958 r. znajdujemy informację o rzeźniku Józefie Trychnowskim.

Możemy się tylko domyślać, który z tych panów wymalował nad wejściem do sklepu szyld, który obecnie został odnowiony i co oznaczał dopisek: „S5780”. I zastanawiać się, czy pod kolejną warstwą tynku tkwi ukryty szyld Emila Sommera.
Tak o działalności tej rzeźni mówił w swoich wspomnieniach były mieszkaniec Biskupiej 4, Henryk Frost: „A tu kiedyś była rzeźnia, pod szóstką. Tu gdzie cały czas był rzeźnik, to tam dalej, jeszcze przed tym skupem (butelek i makulatury w podwórku – red.) to była ubojnia. To były już lata około osiemdziesiątych, jak oni tu ten teren niwelowali, to było tych czaszek, tych rogów od krów, to masa tutaj była, bo oni tutaj przerabiali; to nie tak jak teraz, że gotowe przywiozą. To nie było wcale uciążliwe, nawet czuć nie było. Bo wszystko tu świeże było, u tego naszego rzeźnika.” (Opowieści z Biskupiej Górki. Henryk Frost)
Urodzona przy ulicy Na Stoku pani Barbara wspomina, że rzeźnik pan Trychnowski pracował tu do około 1978 roku, kiedy to przeniósł się na ulicę Łąkową/róg Elbląskiej do nowego pawilonu. Po nim nastąpiła w sklepie pani Barbara, która pracowała z córką do około 2006 lub 2007 r.; ubojni oczywiście już nie było, do sklepu dowożono gotowe wyroby i mięso.
Kolejnym użytkownikiem sklepu były Zakłady Mięsne Nowak, a stolarka drzwiowa i witryn okiennych uzyskały w tym czasie krwisto-czerwony firmowy kolor.

Od 2011 r. w pomieszczeniach po sklepie mięsnym działała fundacja Zboru Zielonoświątkowego „Życie i Pasja”, która musiała opuścić lokal w 2021 r. z powodu jego złego stanu technicznego. Od tamtego czasu czeka na remont.
W archiwum Wydziału Urbanistyki i Architektury w Gdańsku znajdują się dwie teczki dokumentów kamienicy z XX i XXI wieku.
Można w nich znaleźć taki drobiazg z 1963 r., jak podanie lokatora o zgodę na użytkowanie szopy stojącej na podwórku, ale jest w nich dużo interesujących dokumentów związanych z ekspertyzami stanu technicznego budynku. Szczególnie bogata jest korespondencja w sprawie drugiej oficyny (C), którą w rezultacie rozebrano na przełomie czerwca i lipca 1996 r. Jednocześnie wykonane zostały zabezpieczenia pozostałej części oficyny w postaci ceglanych murów oporowych, spełniających swe zadanie do dziś. Dokumenty od września 1992 do lipca 1996 r wędrowały między różnymi wydziałami Urzędu Miasta Gdańska, a Przedsiębiorstwem Gospodarki Mieszkaniowej. Dzięki tej korespondencji zachowały się zdjęcia stanu budynku przed rozbiórką, niestety mało czytelne oraz szkice lokalizacyjne, dzięki którem wiemy jaki był układ oficyn.
Dużo dokumentacji dotyczy projektu remontu budynku, który wspólnota chciała przeprowadzić w ramach partnerstwa w rewitalizacji Biskupiej Górki w 2022 i 2023 r. Skończyło się tylko na efektownej metamorfozie elewacji budynku A od ulicy i częściowo tylko przeprowadzonej jego izolacji.
W teczkach są też bardzo interesujące plansze z projektami usytuowania ewentualnych plomb z obu stron kamienicy Biskupia 6, dotąd niezrealizowane.

FLIZY
Wnętrze sklepu mięsnego przetrwało II wojnę światową bez uszczerbku, było niezwykle piękne. Ściany od podłogi do sufitu wyłożone były kafelkami z fabryki Norddeutschen Steingutfabrik Grohn k. Bremy. Na białym tle ścian miejscowo wkomponowano kafelki z niebieskimi zdobieniami motywami roślinnymi, zwierzęcymi, ze scenkami rodzajowymi lub jako listwy dekoracyjne. Wnętrza dopełniały przymocowane do ścian pasy haków rzeźniczych. Do dziś wiele osób wspomina, że oglądanie tych malowideł ma kaflach pozwalało przetrwać sklepowa nudę oczekiwania na swoja kolejkę. Lokal pełnił funkcję sklepu mięsnego do 2009 r.
Od października 2021 r. lokal po sklepie mięsnym, będący w zasobie Gdańskich Nieruchomości, stoi pusty. Nie wiemy w jakim stanie zachowały się przedwojenne flizy i czy przetrwały inne elementy wyposażenia, np. haki rzeźnicze.
Czekamy z utęsknieniem na koniec rewitalizacji Biskupiej Górki i remont tej części budynku. Może wtedy znajdzie się ktoś z pomysłem na kolejne życie wędliniarni i ubojni; może jakaś kawiarenka albo jadłodajnia „Pod Wieprzową Nóżką”?
WSPOMNIENIE PANI HALINY, MIESZKANKI KAMIENICY
Na Biskupiej Górce w Gdańsku mieszkam od 1988 r. To była skomplikowana przeprowadzka, bo pani Kościuk, mieszkająca poprzednio w tym mieszkaniu, zamieniła się z moimi teściami na mniejsze w Puławach. Oni przyjechali do Gdańska, a po roku, gdy teść zmarł, to przyjechałam z mężem i dwojgiem dzieci i tak zamieszkaliśmy na Biskupiej 6, w trzypokojowym mieszkaniu na trzecim piętrze.
Pod nami na drugim piętrze mieszkała pani Wanda Miklasiewicz z synową i wnuczką. To ona wprowadzała mnie w te gdańskie układy, bo ja nawet tu ulic nie znałam. Opowiadała mi m.in. o przedwojennym mieszkańcu tego domu, hitlerowcu, który przed zajęciem miasta przez Rosjan w 1945 r. zastrzelił żonę i syna, a sam popełnił samobójstwo. Podobno drugi jego syn mieszkał w Niemczech. Kiedyś myłam okna i obserwowałam jak jacyś starsi ludzie długo oglądali nasz dom, obchodzili wkoło, zaglądali do środka, siedzieli na stopniach naprzeciwko – wyglądało na to, że oglądają swoją dawną posiadłość. Może to był syn dawnego właściciela, a może dawni mieszkańcy, którzy szukali tu swoich wspomnień?
Podobny układ mieszkań w tym budynku był na każdym piętrze. Na pierwszym były dwa mieszkania – po lewej stronie żył samotny pan, a po prawej rodzina państwa Majerów. Gdy sąsiad zmarł, państwo Majer za zgodą gminy zajęli też jego lokal. Pani Majer bardzo dbała o czystość klatki schodowej i podwórka. Po śmierci córki wymienili się na mieszkania z inną rodziną.
A na paterze był sklep mięsny. Ja jakoś z niego nie korzystałam zbyt często i nie mam szczególnych wspomnień.
Dobrze nam się żyło w tej wspólnocie sąsiedzkiej.
Do budynku głównego przylegały dwie oficyny, które miały swoich lokatorów.
Mój syn Przemek przyjaźnił się z synkiem pani Jabłońskiej z oficyny. Wnuki pani Majer były w podobnym wieku jak moja córka i syn i razem bawiły się na podwórku. Była na nim huśtawka i piaskownica, dzieci miały swój kącik przy komórkach. Jabłońscy długo tu mieszkali, ale się przenieśli i wprowadził się pan Zając z mamą. Pod koniec lat osiemdziesiątych wykwaterowano wszystkich mieszkańców drugiej oficyny, bo była w złym stanie technicznym i następnie ją rozebrano.
Z czasem, gdy niektórzy nasi sąsiedzi umierali, to widzieliśmy problemy jakie rodziny mają z prawem własności do mieszkań, więc postanowiliśmy temu zapobiec. Namówiliśmy teściową, żeby wykupiła mieszkanie, a potem przepisała je na nas; ponieśliśmy z mężem wszystkie związane z tym koszty.
Z czasem tak się stało, że pomieszczenia należące do gminy – po rzeźniku i mieszkanie na parterze w suterynie – stoją puste i czekają na remont. Pierwsze i drugie piętro budynku głównego i oficyny jest własnością jednej, nowej rodziny. Z poprzednich mieszkańców zostałam już tylko ja z dziećmi.
ANONSE PRASOWE
Życie mieszkańców kamienicy Biskupia 6 przez pryzmat anonsów prasowych z czasów PRL zamieszczanych w Dzienniku Bałtyckim. Ciekawostką jest informacja z 1949 r. podająca zasady reglamentacji tłuszczów spożywczych i sklepy, które będą ją realizować, w tym sklep pana Marcina Chołkowskiego na Biskupiej 6.
***
Swoista „biografia” posesji i kamienicy opracowana została z wykorzystaniem strony „Momente im Danziger Werder…”, na której zgromadzono zasoby różnych bibliotek cyfrowych (dostępnych online) dotyczących Prus Zachodnich, ze szczególnym uwzględnieniem ksiąg adresowych Gdańska z XIX i XX wieku z Pomorskiej Biblioteki Cyfrowej. Wykorzystano Archiwum Wydziału Urbanistyki i Architektury Urzędu Miasta w Gdańsku i Archiwum Państwowe w Gdańsku, zespół 15, sygn.59. Podziękowania też należą się Ryszardowi Kopittke, z którego pracy magisterskiej “Biskupia Góra – Architektura i Urbanistyka” UG Wydz. Historyczny, 2016 r., możemy również czerpać wiedzę.
FOTOGRAFIE KAMIENICY ze zbiorów Archiwum Społecznego Biskupiej Górki
Historia kamienicy Biskupia 6 została opracowana w ramach projektu Stowarzyszenia Biskupia Górka „Śladami Brunona Zwarry” dofinansowanego ze środków Miasta Gdańska.
,
