Rdestowiec japoński – inwazyjna roślina, która może zniszczyć Biskupią Górkę

„Rewitalizacja to jest zmiana. Zmiana, którą widać, i zmiana, której nie widać. […] Pod waszymi stopami – tego nie widzicie, ale to, co kosztuje najwięcej, czyli infrastruktura” – mówiła prezydentka Gdańska Aleksandra Dulkiewicz 5 kwietnia podczas festynu z okazji zakończenia pierwszego etapu rewitalizacji Biskupiej Górki, podkreślając, że miasto wydało na ten cel 91 milionów złotych. Pod powierzchnią Biskupiej Górki znajduje się jednak nie tylko warta miliony złotych infrastruktura podziemna, ale też – kłącza i korzenie rdestowca japońskiego, którego usunięcie również może kosztować fortunę. I który może zniszczyć efekty rewitalizacji.

„Rdestowiec to nie jest zwykła roślina z listy IGO (Inwazyjnych Gatunków Obcych). To pionier kolonizacji – pierwszy na glebie wulkanicznej, lepszy od Imperium Brytyjskiego w czasach świetności. Wybitnie trudny do eliminacji. Jego podziemne kłącza rozciągają się dalej niż kablówka na osiedlu, a w dodatku skutecznie ograniczają rozwój sąsiednich roślin. Ale nie chodzi tylko o bioróżnorodność. Rdestowiec niszczy infrastrukturę. Wnika przez fundamenty, przerasta szczeliny w asfalcie, rozsadza bruk. Drogi, chodniki, przepusty, obiekty hydrotechniczne – wszystko może być zagrożone” – można przeczytać o rdestowcu w internecie.

Niestety, nie ma w tym żadnej przesady. W internecie można znaleźć też informacje, że rdestowiec przebija nawet beton, ale jego kłącza nie mają aż tak wielkiej mocy. Rdestowiec nie tyle „przebija beton”, ile znajduje pęknięcia czy szczeliny między betonowymi blokami, a następnie, rozrastając się, może uszkodzić nawet betonowe konstrukcje.

A rośnie bardzo szybko, od 3 do 15 cm na dobę. Lepiej więc nie zostawiać samochodów na dłużej blisko tej rośliny. Już po kilku dniach mogą wyglądać tak:

Zaparkowane auto, obok którego rośnie rdestowiec. Ze szczelin w karoserii wyrastają pędy rdestowca
Zaparkowane auto, obok którego rośnie rdestowiec. Ze szczelin w karoserii wyrastają pędy rdestowca. Źródło: japaneseknotweed.co.uk

A tak wyglądają szkody, jakie może spowodować rdestowiec japoński (oraz spokrewnieni z nim rdestowiec sachaliński i czeski):

Powyższe fotografie pochodzą ze strony jednej z wielu brytyjskich firm zajmujących się wyłącznie usuwaniem rdestowca – japaneseknotweed.co.uk. W Wielkiej Brytanii świadomość istnienia tego zagrożenia jest znacznie większa niż w Polsce – uprawa rdestowca jest zabroniona, nieruchomości, na terenie których rośnie ta roślina, tracą na wartości, a banki nie udzielają kredytów na zakup domów, przy których rośnie rdestowiec. Gdy w 2012 roku miały się odbyć igrzyska olimpijskie w Londynie, miasto już kilka lat wcześniej, przed rozpoczęciem prac budowlanych, rozpoczęło walkę z rdestowcem rosnącym na terenie planowanego parku olimpijskiego. Operacja trwała cztery lata i kosztowała 70 milionów funtów.

Bo to nie jest zwyczajny chwast, nie da się go po prostu wyrwać.

Jego przypominające bambusa, puste w środku nadziemne pędy (łodygi) mogą osiągnąć wysokość trzech metrów, a podziemne pędy (kłącza i korzenie) – wrastać na głębokość trzech metrów. Podziemne kłącza rosną również poziomo i mogą osiągnąć długość od kilku do nawet 20 metrów. To właśnie szybki rozrost tych kłączy, z których wyrastają kolejne nadziemne pędy/łodygi (tworzące następnie coraz gęściejsze kępy, wypierające inne rośliny), stanowi główną przyczynę szybkiej ekspansji rdestowca.

Ale nie tylko – wystarczy bowiem malutki fragment kłącza, o długości zaledwie 1 cm i wadze 0,7 g, lub niewielki kawałek łodygi, by powstała kolejna roślina. Jeśli taki kawałeczek pędu – podziemnego lub nadziemnego – zostanie przeniesiony w nowe miejsce i tam zacznie się rozstać, „inwazja” zacznie się na kolejnym obszarze. Rdestowiec bardzo szybko zagarnie dla siebie coraz więcej przestrzeni, stanowiąc zagrożenie nie tylko dla bioróżnorodności, ale też – infrastruktury.

Nie można więc zrywać go i rzucać, gdzie popadnie, ani wyrzucać do śmieci. Po zerwaniu, ścięciu czy skoszeniu można zostawić go w miejscu, gdzie rósł, ale potem należy przez co najmniej kilka lat (!) regularnie, wielokrotnie w ciągu sezonu wegetacyjnego sprawdzać, czy nie odrasta, i usuwać wszystkie młode pędy, gdy tylko zaczną się pojawiać. I stale pilnować, by niechcący nie przenieść ich dalej! Rdestowiec może się odrodzić nawet z kłącza, które wygląda na całkiem wyschnięte.

Moc regeneracji rdestowca jest imponująca, wszystkie metody usuwania go są skomplikowane, kosztowne i długotrwałe, a całkowite wyeliminowanie go z miejsca, gdzie zaczął się rozrastać – bardzo trudne.

Uniwersytet Gdański walczy z nim od dekady. W 2015 zaczął zwalczać go na kampusie w Oliwie, co do dzisiaj nie w pełni się udało. Jak czytamy w raporcie z projektu usuwania tej rośliny, dziesięć lat temu „najpierw ścięto, a następnie usunięto przy pomocy koparki wszystkie pędy nadziemne i podziemne rdestowca wraz z wierzchnią warstwą gleby (do głębokości ok. 0,5 m). Następnie powierzchnia została przekopana do głębokości ok. 1 metra, a pozostałości roślin w postaci podziemnych kłączy zostały ręczne wybrane. […] Dodatkowo, w miejscu występowania populacji rozłożono geowłókninę, którą przykryto warstwą ziemi, a następnie posiano trawę”.

Zastosowano kilka różnych metod zwalczania tej rośliny, ale UG walczy z nią do dziś.

„Zabiegi wykonywane w latach 2015-2016, polegające na mechanicznym usunięciu części podziemnych roślin okazały się bardzo skuteczne. Obecnie obserwujemy pojawianie się pojedynczych roślin rdestowca, które skutecznie likwidujemy przez opryski środkami chemicznymi” – informuje rzeczniczka prasowa UG.

Powstrzymanie inwazji jest sukcesem, ale problem nadal występuje. Jeśli Uniwersytet Gdański zaniedba regularne usuwanie nowych pędów, rdestowiec bardzo szybko rozrośnie się ponownie i całą kosztową operację trzeba będzie powtórzyć:

Strona z raportu z usuwania rdestowca na kampusie UG. Na stronie znajdują się dwa podpisane zdjęcia. Jedna fotografia przedstawia człowieka podczas usuwania ogromnej kępy wyższych od niego rdestowców. Druga ukazuje koparkę usuwającą podziemne kłącza rdestowca
Źródło zdjęcia: „Raport z realizacji zadania pt. «Usuwanie rdestowców z terenu zielonego kampusu UG, jako przykład zapobiegania rozprzestrzenienia się gatunków inwazyjnych»”

Usuwanie rdestowca z kampusu UG w latach 2015-2016 kosztowało 75,6 tys. zł.

Obecnie znacznie bardziej kosztowne może być jednak nie usuwanie rdestowca, lecz – zaniedbanie tego obowiązku. Na mocy obowiązującej od 2021 roku ustawy o gatunkach obcych uprawianie roślin inwazyjnych jest zabronione, a za nieprzestrzeganie tego zakazu grozi kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat (lub grzywna, kara ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2, jeśli sprawca działa nieumyślnie) oraz kara finansowa. Jej wysokość jest uzależniona m.in. od tego, ile szkód zdążył wyrządzić rdestowiec i ile pieniędzy trzeba wydać na usunięcie go. Jeśli ktoś postanowi uprawiać rdestowca w ogrodzie, ale nie zdoła powstrzymać jego inwazji na terenach za płotem, może zapłacić karę w wysokości nawet miliona złotych.

Ludzie uprawiają rdestowca, bo to nie tylko jeden z najbardziej inwazyjnych gatunków obcych, ale też piękna roślina ozdobna, w dodatku jadalna (spokrewniona ze szczawiem i rabarbarem) i lecznicza (o wielorakim zastosowaniu). Korzystanie z jego dobrodziejstw we własnym ogrodzie może być kuszące, ale lepiej nie ryzykować – nie tylko kary 5 lat więzienia czy miliona złotych, ale też: wyparcia wszystkich innych gatunków z ogrodu i okolicy czy uszkodzenia domu i okolicznych budynków i ulic.

Lepiej nie ryzykować, ale miasto Gdańsk to ryzyko od dawna podejmuje.

– Zaczęliśmy zgłaszać problem występowania rdestowca na Biskupiej Górce dwa lata temu – mówi Krystyna Ejsmont, prezeska stowarzyszenia Biskupia Górka. – Poruszaliśmy ten temat na dyżurach informacyjnych Biura Rozwoju Gdańska w sprawie rewitalizacji od września 2023 roku do ostatniego spotkania z BRG w styczniu 2025 roku. Alarmowaliśmy, że rdestowiec stanowi zagrożenie nie tylko dla innych roślin, ale też dla budynków, dróg i murów oporowych. Informowano nas, że to my, mieszkańcy powinniśmy zgłaszać osobno każde stanowisko rdestowca na Biskupiej Górce bezpośrednio do właścicieli albo zarządców terenów, na których rośnie ta roślina.

Rdestowca rosnącego na skarpie należącej do gminy mieszkańcy Biskupiej Górki mieli więc zgłaszać do Gdańskiego Zarządu Dróg i Zieleni, na skarpie pod zarządem Gdańskich Wód – do Gdańskich Wód, przy kamienicy – do Gdańskich Nieruchomości albo wspólnot mieszkaniowych. I tak dalej, bo właścicieli terenów na Biskupiej Górce jest więcej, a rdestowiec rośnie już prawie wszędzie.

Pierwsze zgłoszenie rdestowca podczas dyżuru w sprawie rewitalizacji miało miejsce 14 września 2023 roku. Biuro Rozwoju Gdańska sporządziło notatkę z tego spotkania i zawarło w niej informację, że zgłoszenie dotyczyło lokalizacji na skarpach przy trzech kamienicach: ul. Biskupia 15, Na Stoku 12D i Na Stoku 25. (Skarpa przy pierwszym budynku kilka lat temu była umacniana, choć już wówczas rósł na niej rdestowiec. Miasto wydało wówczas ok. 20 mln na umocnienie wszystkich skarp. Dziś rośnie na nich rdestowiec. Ostatni budynek, wraz z sąsiadującą kamienicą przy ul. Na Stoku 23, został natomiast w całości remontowany w ramach rewitalizacji. Koszt remontu obu kamienic: ponad 14 mln zł. Rdestowiec rośnie obok nich do dziś).

Notatka służbowa Biura Rozwoju Gdańska ze spotkania z mieszkańcami z dnia 14 września 2023 roku, z pieczątką i podpisem zastępcy dyrektora Biura Rozwoju Gdańska
Notatka służbowa Biura Rozwoju Gdańska ze spotkania z mieszkańcami z dnia 14 września 2023 roku

W notatce czytamy też, że zgłoszenie zostało przekazane do Gdańskiego Zarządu Dróg i Zieleni, a GZDiZ odpowiedział, że „w chwili obecnej prowadzone roboty budowlane uniemożliwiają dostanie się do rośliny inwazyjnej. Po zakończeniu robót istnieje możliwość przycięcia rośliny”.

Roboty już się zakończyły, rdestowca na Biskupiej Górce jest coraz więcej – od ogromnego „lasu” rdestowca wzdłuż torów kolejowych u podnóża Biskupiej Górki, poprzez liczne kępy wzdłuż kanału Raduni, jedną wielką kępę przytuloną do kamienicy przy ul. Salwator 1-4 i coraz liczniejsze stanowiska o różnej wielkości na skarpach pomiędzy ul. Na Stoku/Zaroślak a ul. Biskupią (nie tylko przy kamienicach wspomnianych powyżej), po rosnącą jeszcze wyżej, pomiędzy kamienicami Biskupia 15 a Biskupia 18 kolejną ogromną kępą tej inwazyjnej rośliny. Rdestowiec pojawił się już nawet w lesie – rośnie na opuszczonej działce na końcu ul. Kolonia Przyszłość i rozrasta na teren lasu. Widać go też za płotem na ogrodzonym i objętym zakazem fotografowania terenie policji.

Mowa tylko o tym, co widać! To, czego nie widać, czyli podziemne kłącza rdestowca, zajmują jeszcze większy obszar Biskupiej Górki – wokół każdej kępy i każdej pojedynczej łodygi rdestowca pod ziemią mogą rozciągać się kłącza na odległość nawet 20 metrów.

Rdestowiec jest wszędzie.

Jak to możliwe, skoro za uprawianie rdestowca grożą kary wyższe niż za uprawianie marihuany, maku i koki, a ustawa o gatunkach obcych zawiera szczegółowe wytyczne dotyczące postępowania w przypadku stwierdzenia tej rośliny (i innych IGO) i nakłada na właścicieli terenów obowiązek usuwania rdestowca, a na gminy – obowiązek przekazywania informacji o rdestowcu (poprzez właściwe instytucje, m.in. Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska) do Centralnego Rejestru Danych o IGO?

Ten prowadzony przez Generalną Dyrekcję Ochrony Środowiska rejestr ma stanowić „system nadzoru” nad IGO i zawierać wszystkie informacje o inwazyjnych gatunkach obcych w Polsce. Rejestr jest dostępny na stronie GDOŚ, a na mapie pod tym linkiem można zapoznać się ze zgłoszonymi lokalizacjami rdestowca japońskiego.

Biskupiej Górki na tej mapie nie ma. Na początku maja, gdy zaczynałam pracę nad tym artykułem, w rejestrze nie było też żadnego innego z licznych miejsc w Gdańsku, gdzie rośnie rdestowiec. Po moich pytaniach do Urzędu Miejskiego i Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Gdańsku do Rejestru wprowadzono dwie lokalizacje i obecnie można znaleźć w nim informację, że rdestowiec rośnie na Suchaninie (1-5 osobników, czyli pojedynczych łodyg) i na Ujeścisku (1-10 osobników). W sumie nie więcej niż 15 łodyg rdestowca w całym Gdańsku.

Dlaczego nie ma tysięcy osobników z Biskupiej Górki (i kolejnych tysięcy z innych części Gdańska, m.in. ze Stogów, Aniołków czy Wrzeszcza)? Rzeczniczka prasowa GDOŚ wyjaśnia, że w takiej sytuacji albo nie zgłoszono danego stanowiska IGO do gminy, albo gmina nie przekazała zgłoszenia do właściwego organu, albo właściwy organ (zasadniczo RDOŚ) nie wprowadził danych do Rejestru IGO.

Pytam więc Urząd Miejski o zgłoszenia rdestowca z ostatnich dwóch lat (tj. od kiedy mieszkańcy Biskupiej Górki zaczęli zgłaszać ten problem na spotkaniach z BRG).

„Łącznie zarejestrowano 4 wnioski złożone przez osoby fizyczne oraz jedno stanowisko znalezione przez pracownika Wydziału. Zgłoszenia dotyczyły 4 różnych lokalizacji – ul. Jana Sebastiana Bacha 20, ul. Rogalińska 5, ul. Szynszylowa 4, brzeg Zbiornika Jabłoniowa, oddział 158-a w rezerwacie przyrody «Dolina Strzyży»” – informuje referat prasowy Urzędu Miejskiego (choć powinien wiedzieć o jeszcze jednej lokalizacji – na Wyspie Sobieszewskiej – w sprawie której jeden z radnych dwukrotnie składał w ciągu ostatnich dwóch lat interpelację do Prezydenta Gdańska) i zapewnia, że zgłoszenia zostały przekazane do RDOŚ w Gdańsku. UM nie odpowiada na pytanie, kiedy przekazał te zgłoszenia. RDOŚ natomiast informuje telefonicznie, że otrzymał je już po zadaniu przeze mnie pytań, ale na maila przez ponad dwa tygodnie nie odpowiada.

Rdestowca na Biskupiej Górce nikt nie zgłosił do gminy.

W przeciwieństwie do urzędników mieszkańcy nie muszą jednak znać ustawowej procedury zgłaszania IGO ani zarządzenia Prezydenta Gdańska „w sprawie procedury postępowania z inwazyjnymi gatunkami obcymi” (według której zgłoszenia IGO należy kierować do Wydziału Środowiska Urzędu Miejskiego, który to wydział już nie istnieje). Mieszkańcy nie muszą znać meandrów prawa krajowego ani absurdów prawa lokalnego – mają prawo oczekiwać, że jeśli zgłaszają problem rdestowca, który może zniszczyć efekty rewitalizacji, podczas spotkań z pracownikami jednostki odpowiedzialnej za rewitalizację (BRG), to ten problem zostanie rozwiązany.

Pytam więc Biuro Rozwoju Gdańska, czy oprócz zgłoszenia sprawy do GZDiZ podjęło jakieś działania w sprawie rdestowca. „Jednostką odpowiedzialną za utrzymanie zieleni jest GZDIZ” – odpowiada BRG, które od prawie dwóch lat nic więcej w tej sprawie nie zrobiło, i przesyła mi informację uzyskaną od GZDiZ: „W odpowiedzi na pytanie dotyczące rdestowca występującego na terenach Biskupiej Górki informujemy, że wg posiadanej wiedzy rdestowiec występuje na skarpie w rejonie budynków przy ul. Biskupiej 15, 19-21. Wiosną br. wykonano interwencyjne wycięcie suchych pędów rdestowca. Ponadto informujemy, że lokalizacja ta została także uwzględniona w zadaniu planowanym do realizacji przez GZDiZ w bieżącym roku w zakresie usuwania roślin inwazyjnych na terenie Gdańska”.

Rzecznik prasowy GZDiZ potwierdza, że w tym roku planowane jest „wycinanie i tzw. siatkowanie rdestowca na terenie Biskupiej Górki, na Wyspie Sobieszewskiej oraz w Parku Reagana”, ale nie odpowiada na pytanie o kryteria wyboru akurat tych trzech lokalizacji. Do GZDiZ w ciągu ostatnich dwóch lat wpłynęło bowiem aż 18 zgłoszeń występowania rdestowca na terenie Gdańska. Nie zostały one przekazane do Urzędu Miejskiego, ale rzecznik prasowy zapewnia, że zostaną przekazane do Wydziału Ekologii i Energetyki UM (który zastąpił Wydział Środowiska) do końca maja.

Rzecznik informuje ponadto, że GZDiZ otrzymał zgłoszenie rdestowca na Biskupiej Górce „w ubiegłym roku” i była to tylko jedna lokalizacja (choć problem był zgłaszany już rok wcześniej, zresztą nie tylko przez BRG, i dotyczył trzech lokalizacji), i że Gmina Miasta Gdańska pozyskała dofinansowanie na usuwanie roślin inwazyjnych z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Gdańsku. Kwota dofinansowania: 117 tys. zł.

„18 grudnia 2024 roku Zarząd WFOŚiGW w Gdańsku pozytywnie rozpatrzył ten wniosek” – potwierdza rzeczniczka prasowa Funduszu. – „Umowa o dofinansowanie nie została jednak jeszcze podpisana. Beneficjent uzupełnia i weryfikuje dokumenty. Wiemy, że zmianie ma ulec lokalizacja i powierzchnia prowadzonych prac. We wniosku beneficjent wskazał 24 lokalizacje oraz powierzchnię 10 ha (likwidacja nawłoci późnej i kanadyjskiej) oraz 0,19 ha (likwidacja rdestowca ostrokończystego). Obecnie czekamy na oficjalne pismo od beneficjenta w tej sprawie”.

Nawłoć późna i kanadyjska to również IGO, ale nie tak bardzo inwazyjne jak rdestowiec. Nie ma ich więc na liście IGO stwarzających zagrożenie dla Polski ani dla Unii, ich uprawianie nie jest zabronione, a gmina nie ma obowiązku zwalczania ich.

***
24 maja miasto organizuje na Biskupiej Górce kolejny festyn. „Zrewitalizowana Biskupia Górka znów tętni życiem” – czytamy w zaproszeniu na wydarzenie. To prawda, tętni życiem, zwłaszcza rdestowca.

Zdjęcia: Krystyna Ejsmont, Radosław Biczak i Anna Golus, 20-21 maja 2025
Opis zdjęć: 48 fotografii przedstawiających rdestowca japońskiego na Biskupiej Górce

Tekst: Anna Golus – mieszkanka Biskupiej Górki, doktorka nauk humanistycznych, autorka książek „Dzieciństwo w cieniu rózgi. Historia i oblicza przemocy wobec dzieci” oraz „Superniania kontra trzyletni Antoś. Jak telewizja uczy wychowywać dzieci”, stała współpracowniczka „Tygodnika Powszechnego”, w 2024 roku nominowana do nagrody Grand Press w kategorii dziennikarstwo śledcze.

Artykuł powstał – podobnie jak zdecydowana większość działań stowarzyszenia Biskupia Górka – w ramach wolontariatu (bez wynagrodzenia). Jeśli chcesz wesprzeć stowarzyszenie i umożliwić dalsze działania na rzecz rozwoju społecznego i ochrony dziedzictwa kulturowego i przyrodniczego Biskupiej Górki, kliknij tutaj i wybierz formę wsparcia finansowego, lub skontaktuj się z nami w celu omówienia innych możliwości pomocy i współpracy.

Jeśli zobaczysz gdzieś stanowisko rdestowca, zgłoś je do urzędu gminy/miasta (w Gdańsku – do Gdańskiego Centrum Kontaktu).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.

Przejdź do treści